O słowie eksperta i akceptacji niewiedzy
Każdy specjalista w swojej dziedzinie musi być też dobrym politykiem. Musi umieć zakomunikować swoje zdanie na dowolny temat w sposób przekonywujący i świadczący o autorytecie, choćby i nie miał na ten temat albo zdania, albo pojęcia. Jest to tak naprawdę niezależne od branży – choć tym popularniejsze, im trudniej taką wypowiedź zweryfikować.
W „Psychologii inwestowania” Martin Pring pisze o tym, jak to wygląda w finansach:
W codziennej prasie finansowej i elektronicznych środkach przekazu roi się od specjalistów, którzy w każdej chwili gotowi są wydać opinię na temat każdego rynku i akcji, jakie omawiają. Sally z „Financial Daily” dzwoni do Harry’ego, analityka rynków towarowych, i pyta o jego opinię, na przykład na temat kakao. Harry może nie mieć zdecydowanej opinii na temat rynku kakao, ale mimo to przedstawia swoje poglądy, ponieważ jest to dobra reklama dla niego i dla firmy. Ponieważ nie ma silnych argumentów na poparcie swojej opinii, jest bardzo prawdopodobne, że okaże się ona błędna. Będzie jednak podana jako „opinia eksperta”.
Nie umiemy się jako specjaliści przyznać do niewiedzy. Dlatego korzystając ze swojego doświadczenia próbujemy wypowiedzieć się w każdej sytuacji. Co gorsza – najczęściej nam to nieźle wychodzi.
Będąc przez wiele lat i projektantem i badaczem serwisów internetowych, wpadałem często w pułapkę „politykowania”. W praktyce oznaczało to, że potrafiłem uzasadnić w zasadzie każdą decyzję projektową, choćby i całkowicie sprzeczną z tym, co mówiłem tydzień wcześniej.
Co jest wyjściem? Ktoś powie – liczby, twarde dane – zamiast przekonywać, pokaż dowody. Ale to też nie jest do końca prawda. Jednym z najważniejszych zadań analityki jest wyjaśnianie trendów. Dlaczego wzrosło lub spadło? Dzięki szczegółowym raportom i segmentacji jesteśmy w stanie mierzyć wszystko bardzo szczegółowo. Ale przyczyny trendów często mogą pozostawać w sferze domysłów. Można by stworzyć model, w którym ileś czynników wpływa na ruch w naszym serwisie. Tyle, że tydzień później model będzie do wyrzucenia.
Pozostaje słowo eksperta. Któremu często się po prostu wierzy.
Specjaliści od giełdy (którzy często nigdy nie kupili dla siebie ani jednej akcji) wyjaśniają dlaczego kurs dzisiaj spadł, a ludzie odpowiedzialni za serwisy, tudzież ich analitycy (którzy samodzielnie nigdy nie zarobili na choć jednej reklamie Adsense) muszą wyjaśniać czemu w tym miesiącu było o 20 tysięcy unikalnych mniej. Lub złotych. Często najlepszą odpowiedzią jest „nie wiemy”, albo potraktowanie zmiany jako dość losowej. Tego jednak ani czytelnicy prasy, ani management nie zaakceptują.
Rozwiązaniem w tej sytuacji jest wyłącznie akceptacja własnej niewiedzy i niepewności z tego faktu wynikającej. A także eksperymenty polegające na tym, że nawet jeśli nie wiemy, robimy coś, żeby się dowiedzieć. Gracz giełdowy nie czeka na to aż będzie miał pewność, ale wrzuca pieniądze na rynek – a przed porażką w dłuższym okresie chronią go zasady zarządzania pieniędzmi. Jeśli straci 2% kapitału, nie stanie się nic strasznego, ale czegoś się nauczy. Gracz internetowy musi nauczyć się ryzykować jakiś procent kapitału czy ruchu i próbować czegoś nowego. Może straci i niczego dalej nie będzie wiedział. Może odkryje akurat żyłę złota.
Podobne artykuły:
Być może zainteresują Cię następujące artykuły:
- Magazyn SEM Specialist i mój artykuł o analityce
- Testy z Usabilla – gdzie byś kliknął?
- Zapraszam na SEMCamp: będzie o meandrach analityki
- GASummit 2013 – moje notatki
- Dwie książki o testach A/B po polsku. Którą wybrać?
Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.
Komentarze czytelników
Komentarze z innych blogów
- UX Watch | Ciekawe linki UX - czerwiec 2014 - UX Watch
[…] Akceptacja niewiedzy PL Wpis Roberta Drózda o tym, że często specjaliści mają odwagę przyznać się do swojej niewiedzy. Trafnie. […]
28 czerwca 2014 15:35
Bardzo trafny tekst.
Ktoś na ostatnim UX Poland (Parks? Atvur?) wspominał o tym, że inteligentny i wygadany projektant jest w stanie sensownie uzasadnić wiele złych pomysłów.
To z kolei może prowadzić do katastrofy – zespół wierzy pewnemu siebie ekspertowi (w końcu ekspert!), ekspert jest coraz bardziej przekonany o swojej „zajebistości”, bo zespół przytakuje na każdy jego pomysł. I sielanka trwa aż do zderzenia z rzeczywistością.
Ja sam przez jakiś czas miałem problem, żeby odpowiedzieć „nie wiem”. Zakładałem, że jako ekspert powinienem znać odpowiedź na pytanie ze swojej dziedziny (a jej brak będzie przyłapaniem mnie na niewiedzy).
Doświadczenie nauczyło mnie jednak, że „nie wiem” jest często nie tylko dopuszczalną odpowiedzią, ale wręcz jedyną słuszną. I nikt nie ma pretensji, jeśli wiesz co z tym zrobić (czyli „nie wiem, więc sprawdźmy to tak:”).
28 czerwca 2014 23:32
Jakże pasujące do branży SEO. Dla niewtajemniczonych branża SEO bazuje na zgadywaniu co Googlersi zakodowali w algorytmy wyszukiwarki.
Każdy jest „specjalistą” jeśli przychodzi wyjaśnić klientowi problemy i kary ze strony wyszukiwarki. Branża jest na tyle nowa, że często klienci nie mają żadnych podstaw technicznych aby zweryfikować wyjaśnienia i rekomendacje wykonawcy pozycjonowania. Klientom którym (zwykle) pomagam wyjść z kłopotów (filtrów/banów) źle pozycjonowanej strony trudno wyjaśnić, że dotychczasowy podwykonawca perfidnie oszukuje. Pierwsza sprawa – ja nie wiem na 100% jak działa Google więc musiałbym wdawać się walkę i dyskredytowanie konkurencji. Druga – jak wspominałem klient nie ma wiedzy podstawowej i tłumaczenie wszystkiego od postaw jest bez sensu bo nawet on w to nie chce się zagłębiać – zwykle firmy które nieco urosną mają już kogoś wewnątrz od marketingu online wtedy dużo łatwiej znaleźć wspólny język.
Nie lubię bullshitu w rozmowie. Wydaje mi się, że poza akceptacją własnej niewiedzy warto inwestować w tworzenie swojej marki i komunikacji międzyludzkiej. Nie zamierzam kłamać, że wiem wszystko – chce tylko dobrze wykonać swoją pracę żeby mi „politycy” nie przeszkadzali.
2 lipca 2014 19:43
Zgodzę się z Mariuszem. Warto dodać że gogle ostatnio zrobiło aktualizację swoich algorytmów, Pandy, Pingwina i Kolibera, trzeba mieć to na uwadzę. Wiele dużych firm straciło drastycznie pozycję w Google, ja po swoich stronach zauważyłem że Google już tak nie indeksuje stron jak wcześniej.
Co do artykułu, ja nie lubię jak ktoś na siłę próbuje udawać że zna odpowiedzi na wszystkie pytania, jeżeli coś się lubi to wiedza na ten temat przychodzi w miarę z łatwością ale i tak z każdym dniem uczymy się czegoś nowego.