A jednak „makiety”!
W krótkich dywagacjach teoretycznych na początku artykułu o tworzeniu makiet, stwierdziłem że w zasadzie określenia „makiety” i „prototypy” mogą być stosowane zamiennie. I owszem, tak to wygląda w przypadku nas, projektantów. A jak na te słowa reagują klienci?
Przyznam się do małego eksperymentu, jaki przeprowadziłem w ciągu ostatnich paru tygodni podczas rozmów w klientami (osobami, dla których coś projektuję). Używałem tych dwóch słów naprzemiennie i obserwowałem reakcję. I wprawdzie próba nie była wielka – ale wnioski są jednoznaczne.
Słowo „makieta” kojarzy się ze schematami, wstępnymi szkicami – w których nic nie jest ostateczne i nie do tego służy. Słownikowa definicja mówi zresztą:
Makieta: plan układu graficznego poszczególnych kolumn czasopisma, książki lub innego druku.
Makieta w wydawnictwach prasowych to dopiero układ np. pierwszej strony, do którego dorzuca się treść, ale jeszcze można sporo zmienić. Mówiąc więc o makietach, nie rozmawiamy o kolorach, czcionce czy tego typu detalach.
Słowo „prototyp” to już inna bajka – prawie zawsze po pokazaniu „prototypu” będzie albo narzekanie na kolory (tudzież chwalenie, „Panie Robercie, bardzo nam się ten niebieski podoba!”). Albo pytanie czy nad tym już siedział grafik. :-) Albo – czy to już gdzieś w sieci można zobaczyć? W sumie jest to nawet logiczne – jeśli np. jakaś firma wypuszcza prototyp nowego samochodu, telefonu czy innego urządzenia – to wygląda to już i działa jak ostateczny produkt – tyle że nie jest jeszcze wprowadzone do użycia. Ponownie: słownik mówi:
Prototyp: pierwszy wykonany według dokumentacji model maszyny lub urządzenia, stanowiący podstawę do dalszej produkcji.
Zatem „prototyp” kojarzy się już z prawie-gotowym produktem – co oczywiście w przypadku projektowania serwisów internetowych nie jest prawdą. Ale klienci o tym nie wiedzą.
Wnioski:
- wykreślić słowo „prototyp” z rozmów o graficznych ilustracjach projektów – tam gdzie rzeczywiście działającego produktu jeszcze nie pokazujemy.
- nie używać tłumaczonych z angielskiego określeń z udziałem tego słowa:
- „prototypy papierowe” – w świetle tego, jak klienci odbierają słowo „prototyp” brzmi to jak „samochody z papieru”.
- „programy do tworzenia prototypów” – klient będzie przekonany, że za pomocą takiego Axure przygotujemy mu prawie gotowy produkt.
PS – na śniadaniu usability jednym z początkowych postulatów dla zebrań użytecznościowców było ustalenie wspólnego języka. Zrozumiałość i jednoznaczność używanych słów (z punktu widzenia naszych klientów) powinny stać się jednym z priorytetów.
Podobne artykuły:
Być może zainteresują Cię następujące artykuły:
- Makiety, prototypy i 6 popularnych błędów
- Czym rysować makiety? Przegląd narzędzi – część I.
- Makiety nowego WordPressa
- Jak hartowała się wersja 2.7 WordPressa
- Harry Potter i kreatywna różdżka Axure
Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.
Komentarze czytelników
Komentarze z innych blogów
- Protoryp strony WWW
[…] Słów “makieta” i “prototyp” będziemy używać zamiennie. Jednak najczęściej “makieta” będzie bardziej adekwatnym określeniem, a szczególnie podczas rozmów z klientami. Słowo “prototyp” sugeruje bowiem wysoki stopień zaawansowania prac i podobieństwo do gotowego serwisu. Tymczasem w wyniku prototypowania najczęściej powstają schematyczne przedstawienia nie uwzględniające projektu graficznego. Również Robert Drózd wyjaśniał tą kwestię na swoim blogu: http://www.webaudit.pl/blog/2008/a-jednak-makiety/. […]
16 czerwca 2008 00:15
To ciekawe spostrzeżenia, ponieważ o ile dobrze mi wiadomo, to słowa „makieta” i „prototyp” funkcjonują jako synonimy. A mimo wszystko jest taka różnica? A czy jesteś w stanie określić „poziom świadomości” tematycznej owych Klientów? Czy raczej wynikało to z luk w ich wiedzy terminologicznej?
16 czerwca 2008 10:03
Zupełnie nie dziwią mnie te wnioski. Dla osób-klientów, określenia makieta i prototyp mają zdecydowanie odmienne funkcjonalnie znaczenie. Dorzuciłbym jeszcze jedno określenie: layout. Tu dopiero zaczyna się zabawa z klientami!:)
16 czerwca 2008 20:02
Hmmm może kiedyś przejdziemy się do redakcji by zobaczyć jak wyglądają makiety gazetowe bo coś mi się wydaje, że mogą się sporo różnić od przedstawionych przez Ciebie wyobrażeń. ;)
16 czerwca 2008 22:37
Chętnie :) Bo o makietach gazetowych faktycznie nie mam specjalnego pojęcia :-)
17 czerwca 2008 09:46
„Makieta w wydawnictwach prasowych… Mówiąc więc o makietach, nie rozmawiamy o kolorach, czcionce czy tego typu detalach” – rozmawiamy, zdecydowanie!
21 czerwca 2008 08:50
Makieta to szkic na którym oznaczamy bloki tekstu, zaznaczamy nagłówki, rozmieszczenie grafik, marginesy itd. Określamy czcionkę, jej stopień, interlinię, kolor itp. Makietę robi się ręcznie na papierze. Jest ona podstawową informacją dla osoby składającej całość w InDesign lub Quark. Tak jest w wydawnictwach – w j. angielskim funkcjonuje termin layout.
Zajmuję się składem na codzień i korzystam właśnie z takich makiet.