Wymiana linków prostą drogą do kompromitacji
Paweł Tkaczyk napisał dziś o pomysłach na „linkbaiting”, czyli na przyciągnięcie wartościowych odnośników do swojego serwisu. Pod wszystkim mogę się podpisać. Tworzenie „szumu”, umieszczanie informacji, do których ludzie chcą linkować jest na dłuższą metę o wiele skuteczniejsze niż wrzucanie linków, gdzie tylko się da.
Paweł twierdzi również:
Co uważam za złe praktyki? Na przykład wszelkiego rodzaju katalogi wymiany linków. ?Daj link do mnie, ja dam do Ciebie?. W porządku, jeśli linki odpowiadają tematycznie stronie, którą aktualnie przeglądam. Link do komisu samochodowego na stronie apteki ? to już chyba zła praktyka. To prawda, że w tej chwili nikt za to nie karze, ale wszelkie ?oszustwa? powinny być eliminowane.
I właśnie trafiłem na idealny przykład, jak nie powinno się zdobywać linków przychodzących…
Sklep RedMachine.pl. Kochasz piękne rzeczy? Oni też kochają. Sklep oferuje piękne i drogie gadżety. Sen o Nandini, komplet świec. Flower Wings, cukiernica. Haiku Home – nóż do ryby. Mógłbym to sobie oglądać godzinami.
W stopce czytamy: „Copyright ? 2004 Red Machine. Prezenty i piękne dodatki do wnętrz. Biżuteria.”
A poniżej?
Tak, autorzy korzystają z systemu wymiany linków Linkuj.pl.
Może i rzeczywiście mają więcej linków przychodzących i PR5 zamiast PR4.
Lecz ile osób się zdziwi, widząc na tak wysmakowanej, estetycznej, no i użytecznej stronie reklamę Viagry, dzwonków i zakładów bukmarcherskich?
Przecież serwis z tak piękną zawartością aż się prosi, by zastosować podane przez Pawła sposoby przyciągania linków. Plebiscyty na ulubiony przedmiot, forum dla koneserów, blog opisujący historię ciekawszych przedmiotów… Lub choćby galeria zdjęć. To może zapewnić wiele linków przychodzących, nie mówiąc już o dodatkowych wejściach (wynalazki typu Linkuj to jedynie pasza dla wyszukiwarek).
Dziwi mnie, że tak doświadczony zespół jak Firstearts zastosował metodę w stylu „webmastera z gimnazjum”. Na swojej stronie też taką wymianę stosują. Usability, Marketing i Cialis.
Podobne artykuły:
Być może zainteresują Cię następujące artykuły:
- Kiedy Google ostrzega przed Twoją stroną…
- Sirius.pl – czy to jest jeszcze sklep internetowy?
- Metody zwiększania konwersji – świetna prezentacja
- Typi non habent, mBanku? Pamiętajmy o sierotkach
- „Twój koszyk jest pusty” – najpopularniejszy błąd polskiego e-commerce?!
Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.
26 stycznia 2006 21:42
A FirsteArts jeszcze zipie? Ania Zasada bardzo od kilku lat zajęta, nie usability jej w głowie, lecz świece zapachowe ;)
26 stycznia 2006 23:55
no i kolejny link przyciągnęli ;)
27 stycznia 2006 00:01
jak mi PR wzrośnie to linka skasuję :P
27 stycznia 2006 11:26
Cyt.:”Lecz ile osób się zdziwi, widząc na tak wysmakowanej, estetycznej, no i użytecznej stronie reklamę Viagry, dzwonków i zakładów bukmarcherskich?”
Trochę przekornie – gdyby nie te parę „dziwnych” linków pewnie by się nie zdziwili bo najnormalniej w świecie strony nie znaleźliby. PR i link popularity króluje. A większość i tak „potem” robi to o czym wspomina przedmówca.
Pozdr. Tomek
25 lutego 2006 01:44
jest jeszcze jeden aspekt wymiany linków i promocji dla słów będących zastrzeżoną nazwą innej firmy. Szczególnie jeżeli korzysta się z systemów do wymiany linków – raczej trudno byłoby coś takiego udowodnić.
Wiecej info tutaj:
http://www.sprawnymarketing.pl/artykuly/nazwa-przejeta/
13 czerwca 2006 23:15
Zipię:) No cóż „kompromitacja” to pewnie tylko w towarzystwie branżowych bloggerów:) W testach usability nikt tych linków nie zauważył. A żaden plebiscyt, żadna galeria zdjęć i żaden blog nie wygeneruje nam takiego ROI jak ten prosty zabieg:) A druga pozycja w Googlach na podstawowe słowo kluczowe przy 6 mln zapytań ma swoją wartość. Z całym szacunkiem…
12 lipca 2007 23:47
:P
31 lipca 2012 11:28
Jeśli ktoś ma skrypt SWL na swojej stronie to nie minie dużo czasu zanim z PR5 zrobi się PR N/A…