Użyteczność, a dostępność
Mamy w Polsce bałagan terminologiczny.
Po pierwsze, polskie pojęcia ?użyteczność? i ?dostępność? nie są dokładnymi odpowiednikami ?usability? i ?accessibility?. O tym napiszę wkrótce.
Po drugie, nawet osoby z branży nie zawsze są pewne, w jakim przypadku użyć pierwszego, w jakim drugiego. A niektórzy mylą je, tak jak uczestnik pewnej listy dyskusyjnej: „To czym jest usability? Może mi się pomyliło z dostępnością i takimi zaleceniami jak WAI?”
A zatem: jaki jest stosunek do siebie tych dwóch pojęć?
Popularne, choć moim zdaniem mylące podejście:
Dostępność to podzbiór użyteczności, czyli problemy z użytkowaniem w sytuacji gdy strony/systemu używa np. osoba niepełnosprawna. Strona dostępna jest po prostu częściej użyteczna. Takie rozumienie promują autorzy dzieła (oj, dzieła!) „Constructing Accessible Web Sites”.
Dlaczego jest to mylące? Bo nie ma wyraźnej granicy. W efekcie niektórzy te pojęcia będą traktowali wręcz jako synonimy.
Dostępność konieczna dla użyteczności
Moim zdaniem: użyteczność i dostępność to odrębne dziedziny, choć dotyczą tych samych spraw.
Dostępność to warunek konieczny do skorzystania z serwisu (lub określonej funkcji/informacji). Jeśli jakiś element jest niedostępny w danej sytuacji, wtedy określona osoba nie będzie go używała, nie możemy w ogóle mówić o użyteczności.
Dopiero spełniony warunek dostępności oznacza, że możemy się skupić na interakcji z serwisem, na doświadczeniu użytkownika ? oraz na użyteczności.
Są to dziedziny odrębne, a czasami nawet rozłączne:
- Serwis może być dostępny na poziomie AAA, ale mało użyteczny. Różne strony fanatyków standardów sieciowych są zgodne z każdą normą na ziemi, ale jednocześnie mało czytelne, trudne w przeglądaniu, nużące.
- Serwis może być bardzo łatwy w obsłudze, pozostawiać bardzo dobre wrażenie ? ale również być niedostępny dla pewnych odbiorców. To codzienny problem stron i aplikacji opartych o Flasha, dynamiczny HTML, czy ostatnio Ajax.
Pomyłki wynikają nie tylko ze złego rozumienia definicji. Ten sam element może sprawiać problemy zarówno w zakresie dostępności, jak i użyteczności.
Wyobraźmy sobie przycisk w kolorze żółtym z jasnożółtym napisem.
- Taki przycisk powoduje problemy dostępności, choćby dlatego, że osoba o słabszym wzroku nie będzie w stanie przeczytać jego treści.
- Ten przycisk może także powodować problemy użyteczności, gdy osoba o prawidłowym wzroku nie zauważy przycisku wśród wielu innych.
Warto zatem pamiętać, w jakim kontekście mówimy o danym problemie.
Dostępność, a standardy sieciowe
Jeszcze coś. Dostępność jest ściśle związana ze standardami sieciowymi. Dokument, który stworzono w sposób zgodny np. z XHTML Strict, będzie prawie na pewno dostępny, o ile znaczników używano zgodnie z ich przeznaczeniem, czyli semantycznie, z sensem.
(Oczywiście – standardy nie są wyłącznym czynnikiem, który decyduje o dostępności, inaczej by nie powstały osobne wytyczne, ale użycie standardów pomaga stworzyć strony, które są dostępne.)
Natomiast zgodność ze standardami lub jej brak nie mają wielkiego wpływu na łatwość użycia.
Jeśli ktoś w dyskusji o użyteczności nagle przywołuje wyniki walidatora, wypada zapytać czy przypadkiem nie mówi o tym drugim terminie. :-)
Podobne artykuły:
Być może zainteresują Cię następujące artykuły:
- Czy naprawdę jest tak źle?
- Interfejs użytkownika jako nośnik reklamy i inne pomysły WP
- Ile zajmuje Wam test użyteczności?
- Netsprint i Google, użyteczność i spory
- Przypadki użycia, a scenariusze użytkownika
Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.
21 grudnia 2005 02:08
Popieram zamysł.
I muszę w końcu przeczytać wytyczne dot. dostępności. Może mój blog się pod A1 podpina już. :)
21 grudnia 2005 10:21
„Dokument zgodny np. z XHTML Strict, będzie prawie na pewno dostępny” – po stokroć nieprawda.
Dostępność nie ma nic wspólnego z konkretnym numerkiem standardu (X)HTML. Tak samo dostępny czy niedostępny może być dokument HTML 4.01 jak i XHTML 1.1. Czy zgodność z którymkolwiek standardem zabroni komukolwiek stosowania nieczytelnych kolorów, stosowania nieczytelnych czcionek, wstawiania nieopisanych obrazków, używania javascriptu jako jedynego sposobu dostępu do funkcjonalności, itd…? Nie, nie zabroni. Rekomendacje W3C takich rzeczy nie obejmują! A wszystko to, co wymieniłem to grzechy przeciwko _dostępności_ właśnie.
Aby strona mogłaby być w ogóle użyteczna (czyli przydatna w jakimkolwiek sensie) musi być przede wszystkim dostępna. Strona niedostępna nie może być użyteczna bo … nie jest dostępna, czyli dla wielu użytkowników w ogóle jakby jej nie było. Coś, czego nie ma, raczej nie jest specjalnie użyteczne.
Na marginesie – powiem szczerze, że się rozczarowałem faktem, iż przeczytałem tutaj zdanie zacytowane na początku tego komentarza :-(
21 grudnia 2005 10:46
Nie piszę o przypadkach patologicznych. Jasne, że można też cały kod umieścić w CDATA, albo osadzić jeden wspaniały obiekt Flash i strona się będzie walidowała. Jeśli mamy dokument stworzony nie tylko w zgodzie ze specyfikacją, ale i w jej duchu, co oznacza, że linki są linkami, a nie wywołaniami javascript, to będzie on dostępny dla większości grup, których problem dotyczy.
Po raz kolejny przekonuję się, że nie warto stosować skrótów myślowych. :)
Co do „Strona niedostępna nie może być użyteczna”, pełna zgoda, to samo napisałem w notce. :)
21 grudnia 2005 11:09
Ależ mi nie chodzi o przypadki patologiczne. Tylko o zwykłą codzienność, o miliony małych błędów popełnianych przez miliony małych twórców małych stron WWW i blogów. Wskaż mi proszę w specyfikacji XHTML gdzie jest napisane, że linki muszą być odróżnione od tekstu nie tylko kolorem ale również jakoś inaczej (inna czcionka, podkreślenie). Gdzie jest tam napisane „dlatego, że jest zaskakująco wielu ludzi (nawet do 10 procent!), którzy nie widzą kolorów”. Wskaż mi przynajmniej gdzie jest napisane, że taki jest „duch specyfikacji” (cokolwiek by to nie miało oznaczać).
Powtarzam – zdogność ze specyfikacją którejkolwiek wersji XHTML nie ma nic wspólnego z dostepnością. Nic.
„Nie warto stosować skrótów myślowych.” To był skrót myślowy?! Oj, proszę… nie brnij w to bo się kompromitujesz :-(
21 grudnia 2005 11:14
hehe „zdogność” napisałem — tak a propos kompromitacji ;-)
21 grudnia 2005 14:27
Musze poprzez MiMaSa – specyfikacje XHTML nie mowia o dostepnosci. Moja strona moze przechodzic przez validator bezblednie i byc w pelni zgodna ze standardem, ale moge zaraz zrobic menu na Flashu… i nie bedzie to ani dostepne, ani tez uzyteczne.
Jesli chodzi o terminy to dla mnie czesto sa one blisko ze soba zwiazane – np. obecnosc w serwisie wyszukiwarki wplywa zarowno na uzytecznosc, jak i w pewnym stopniu na dostepnosc.
21 grudnia 2005 14:52
Dyskusja na podobny temat miała właśnie miejsce na listach Desktop Architects, z tym, że tam dotyczyła linuksowych desktopów.
22 grudnia 2005 16:04
Zeldman, rozdział 14 pomarańczowej książeczki:
Artykuł „Handlowe korzyści stosowania standardów sieciowych” z DevEdge.
Dodałem małą czcionką wyjaśnienie do notki i proponuję w tym miejscu EOT.
MiMas, chociaż tak często się nie zgadzasz ze mną, mam nadzieję, że nie przestaniesz mnie komentować. :)
15 maja 2006 11:57
takie pytanie mam malutke. wie ktoś z was o dyrektywie w sprawie ujednolicenia standardow dla www urzędów?
nie mogę cośznaleźć…
21 maja 2008 23:18
Zgadzam się z autorem w 100%. Dostępność i użyteczność to dziedziny z tej samej kategorii, ale rozłączne. Dostępność skupia się na umożliwieniu WSZYSTKIM użytkownikom (niezależnie od technologii jakiej używają, czy rodzaju upośledzenia) dostępu do informacji w Internecie. Użyteczność natomiast skupia się na logicznej stronie serwisu, łatwości i intuicyjności interfejsu i zawartości strony. Te pojęcia może są w niektórych aspektach podobne, ale powinny być rozpatrywane jako odrębne dziedziny. W przypadku moich analiz serwisu dostępność, jak i użyteczność zawarte są w dwóch osobnych dokumentach i rozpatrywane są podczas odrębnych etapów pracy.