Gdzie się podziali polscy blogerzy UX?
Blog WebAudit istnieje już od ośmiu lat. I rok 2013 był zdecydowanie najsłabszy. Do dziś opublikowałem zaledwie dziewięć artykułów, w tym tylko pięć o dodatniej wartości merytorycznej – pozostałe to zapowiedzi, ogłoszenia i tak dalej. Widać to zresztą w ładnie opadającym trendzie odwiedzin.
Ale to nie tylko u mnie. Gdy patrzę na zakładkę „Usability PL” w Feedly (a wcześniej w Google Reader) – nowości pojawiają się tam dość rzadko.
Zacznijmy od małego przeglądu
Ponad dwa lata temu, w połowie roku 2010 napisałem notkę „Nowe polskie blogi o UX i pokrewnych”. Co się z nimi stało?
- UX Bite – ten blog był przez ostatnie lata liderem. Zawsze ciekawie, merytorycznie i głęboko. W 2013 jednak cztery wpisy. Dwa w styczniu, jeden w lipcu i jeden w listopadzie.
- Tymczasownik – blog firmowy Uselabu, miał wielką przerwę od marca 2012 do maja 2013. Od tego czasu pojawiają się relacje z warsztatów, albo artykuły o formularzach.
- UX Labs – wciąż pojawiają się nowe wpisy, najczęściej linki do artykułów i zapowiedzi. Choć, jak niedawno Tomek Skórski mi wspominał – jednak pisze rzadziej.
- Nie Róbcie Tego Sami – strona już nie istnieje, wolna domena.
- Radio Novum – ostatni podcast z połowy 2011. Aga Szóstek prowadzi jednak bloga UX Plus – siedem artykułów w 2013.
- Dostępność IT dla osób niepełnosprawnych – blog się skończył zanim się zaczął, nowych wpisów od maja 2010 nie było.
Czy pojawiły się jakieś nowe blogi?
- UX Watch – blog Adriana Dampca (już nie) z Wirtualnej Polski. Dość regularnie i sporo merytoryki.
- UX online – blog Marcina Piotrowskiego, który zajmuje się UX w Playu. Doskonałe artykuły, szkoda tylko że dwa w ostatnim półroczu…
- Informaton.pl – blog tworzony głównie przez Jacka Zadrożnego – regularne artykuły na temat dostępności dla osób niepełnosprawnych, wspominałem o nim w artykule z marca o dostępnościowym przebudzeniu.
- Mozyrko.pl – blog twórcy Usability Tools istnieje już od 2009, powiedziałbym nawet że w 2013 mamy pewien wzrost pod względem częstotliwości, choć… kończy się on na czerwcu.
- Product Labs – blog Macieja Oleksego, bardziej o zarządzaniu projektami niż UX, ale tematyka pojawia się dość często. Wpisy bardzo regularne.
- Na Odwrót – blog Oskara Szymczyka odkryłem dopiero dzisiaj – głównie krótkie wzmianki i cytaty.
- Webcrea – Michał Aleksander pisze od lipca 2012 i chyba nie stracił jeszcze entuzjazmu, bo wpisy dość regularne, często o UX urządzeń mobilnych.
- (dodane) Wraith of UX – Wojtek Kuśmierek wyżywa się na przykładach złego UX.
Wciąż też aktywnych jest kilku weteranów
- UI Design – blog Marka Kasperskiego: cztery wpisy w obecnym roku
- UX Design – blog Macieja Lipca – wywiady, cytaty, opinie.
- Interaktywnosc.pl – po długiej przerwie do regularnego pisania wrócił Kordian Klecha – z tym że to oznacza 4 wpisy w 2013
- We fix UX – Paulina Makuch, która już pisała w wielu miejscach, teraz jest pod nową domeną, ale wpisów w 2013 niewiele.
- Usability on Air – bloga Krzysztofa Piwowara zawsze sobie bardzo ceniłem, ale cóż – w tym roku kilka relacji, ostatni wpis z kwietnia.
- Blog Symetrii – firmowy blog poznańskiej agencji aktualizowany dość regularnie i to w dwóch językach.
- UX Focus – Bartek Dymecki miał już tyle blogów, ze nie sposób tego zliczyć – na obecnym kilkanaście artykułów w 2013, choć zauważam „pisanie zrywami”, też tak miałem. :-)
Bardzo przepraszam tych, których pominąłem. :-)
Gdy popatrzymy na archiwa weteranów – spadkowa tendencja jest oczywista. Kiedyś kilka wpisów w miesiącu, teraz zdarza się jeden na kilka miesięcy.
Dlaczego tak się dzieje?
1. Bloger zajmuje się czym innym
To akurat mój przypadek. :-) Nie porzuciłem wprawdzie działalności zawodowej w temacie audytów i projektowania – ale mój Świat Czytników zabiera mi coraz więcej czasu. W grudniu liczba UU osiągnie ok. 140 tysięcy, a odsłony zbliżą się do miliona. To jest więcej niż niniejszy blog miał przez osiem lat.
Zresztą jeśli chodzi o mnie, to więcej ostatnio na tym blogu pojawiało się tematów związanych z analityką – a blogi analityczne bywają całkiem mocne, np. wciąż aktualny conversion.pl.
Można też się zajmować czymś innym w ramach UX – ale jednocześnie mieć mniej tematów do opisywania. Jeśli ktoś pracuje dla jednego klienta, jest to praca dość rutynowa, a samych jej efektów nie można opisać ze względu na różne NDA – to strumyk pomysłów, którymi bloga można zasilić będzie wysychał.
2. Cel istnienia bloga został osiągnięty
Po prostu. Niemal każdy zakłada bloga z jakimś celem, nawet jeśli go sobie nie uświadamia. Misja nauczania świata, satysfakcja z dzielenia się wiedzą, zdobycie kontaktów, wyrobienie sobie marki. I gdy to już nastąpiło – wtedy następuje powolny okres wyciszania, artykuły coraz rzadziej.
Jednym z celów istnienia bloga WebAudit było rozpowszechnienie informacji o moich usługach – i faktycznie, od wielu lat zgłaszają się do mnie klienci, którzy dowiedzieli się na mój temat właśnie za pośrednictwem bloga – i właśnie artykuły na blogu ich zachęciły do kontaktu. Ten cel może mieć oczywiście stały charakter – niemniej, po pewnym czasie, gdy już markę sobie wyrobimy, a zleceń jest więcej, niż jesteśmy w stanie przyjąć – wtedy promocja swojej działalności na blogu nie stanowi już priorytetu.
A co do misji nauczania o usability – tę już od nas przejęły choćby studia podyplomowe i komercyjne kursy, są wielkie konferencje, są dziesiątki książek. Wiele osób pracujących w firmach na stanowiskach niezwiązanych koniecznie z UX ma na ten temat głęboką, praktyczną wiedzę. Blogerzy nie muszą już nieść kagańca oświaty.
3. Blog to już nie hobby
Większość ludzi blogujących o UX zajmuje się tą tematyką zawodowo. Ale na początku niekoniecznie tak było. Wielu z nas poznawało dopiero tę nową dla nas dziedzinę i ten początkowy entuzjazm przekładał się na częstotliwość i głębokość wpisów. Zajmowanie się UX z bagażem 10 lat doświadczeń to fajna sprawa, ale to już daleko od pierwszej miłości. :-) Dlatego pisanie bloga będziemy racjonalizowali. Porządny artykuł może zająć kilka lub kilkanaście godzin – a czasu miewamy coraz mniej. Bo trzeba pracować. :-)
4. Blogosfera skręciła w innym kierunku
To chyba nie jest aż tak ważna przyczyna, ale dla mnie pewna stagnacja na blogach UX jest odzwierciedleniem tego, co dzieje się w całej blogosferze.
Wkurza mnie trochę to opowiadanie, jak liczy się zdanie blogerów, jakie to kokosy zarabiają i na której konferencji dla innych blogerów zaistnieli. Ukuto nawet termin „blogocelebryta”, który tu dobrze pasuje. Owszem, zarabiać się da. Ale jaka jest wartość dodana? Większość blogocelebrytów skupia się głównie na sobie – wokół siebie buduje społeczność, spełnia żądania reklamodawców i w zasadzie niczego nowego nie wnosi. Gdzie te czasy, gdy autorzy blogów mogli do siebie nawiązywać, polemizować ze sobą, albo wysyłać trackbacki? U wielu blogocelebrytów nie można nawet w komentarzu linka podać. A kto jeszcze pamięta o blogrollu?
Gdzie tu miejsce dla blogów specjalistycznych, nie przeznaczonych dla szerokiego odbiorcy?
Na blogu o UX nie zarobimy bezpośrednio. Linki afiliacyjne z Amazona, które dodawałem przy recenzjach, przez jakieś 4 lata zafundowały mi prowizję w wysokości jednego czy dwóch obiadów. Eksperymentowałem z Adtaily – to było parę faktur, ale nic, o czym warto się chwalić. Za mały zasięg.
Oczywiście – jest wpływ pośredni, jedno zlecenie pozyskane dzięki blogowi spokojnie przekroczy przychody z reklam na przestrzeni paru lat. Ale to – jak wspominałem wyżej – już często blogerzy osiągnęli. Mają pewną markę, a mówiąc brzydko: przychód z dodatkowej notki będzie niewielki.
Blogi technologiczne próbują rosnąć, walcząc o zasięg – Antyweb z prywatnego bloga Grzegorza Marczaka zrobił się portalem. To nie jest wyjście dla każdego. Jeśli ktoś chce pisać nadal niszowego bloga, czuje, że trochę idzie pod prąd – bo przecież Kominek i Kasia Tusk robią to inaczej.
Blogosfera to też czytelnicy. A zatem i pytanie, czy jest zapotrzebowanie na takie blogi. Wracamy znów do celu – wprawdzie w Polsce już setki osób zajmują się zawodowo UX, ale czy chcą te blogi czytać? Czy artykuły blogowe wywołują emocje, są ważnym głosem, czy raczej znikają w zalewie notek na fejsie? Odpowiedź tu jest jasna. W ostatnich latach nie przypominam sobie zaciekłych blogowych dyskusji – dość spory odzew miał mój styczniowy artykuł o mBanku, ale to chyba wyjątek. Może więc po prostu trzeba się z tym spadkiem zainteresowania pogodzić.
A co Wy sądzicie na ten temat? Dalej czytacie blogi o UX i związanych? A może wiedzę czerpiecie z innych źródeł?
PS. Podobne przemyślenia miała kilka tygodni temu Anna Miotk.
Podobne artykuły:
Być może zainteresują Cię następujące artykuły:
- Mity użyteczności – dla kogo?
- Małe a cieszy, czyli gdzie umieszczać adres strony?
- Nowe polskie blogi o UX i pokrewnych
- Moje ulubione blogi roku 2007
- Magia interfejsu na siódmym spotkaniu UX Book Club
Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.
Komentarze czytelników
Komentarze z innych blogów
- Ciekawe linki UX - styczeń 2014 | UX Watch
[…] Gdzie się podziali polscy blogerzy UX? […]
27 grudnia 2013 14:53
Ja cały czas czytam polskie blogi o UX – mam je na feedly i co jakiś czas widzę, ze coś nowego sie pojawiło. Nie są to niestety wpisy, które wywracaja moj punkt widzenia o 180 stopni, nie mówią zupełnie nic nowego. Kilka lat temu na tych samych blogach czytałem notki, które na prawdę były duzo bardziej merytoryczne i ciekawe, niż obecne wpisy, które odbieram często jako krytykanckie a nie wynoszące wartość. Wierze, ze 2014 bedzie duzo ciekawszy w naszej blogosferze:)
27 grudnia 2013 15:25
Och, nie dostrzegłeś mojego blogaska – http://wraithofux.wordpress.com, smuteczek.
Co do notki, to u mnie o założeniu zdecydował wolny czas połączony z potrzebą lansu – zmieniałem pracę. I z właśnie to (szukanie pracy/zleceń) jest jednym z celów prowadzenia bloga – jak ktoś mnie gógluje, to od razu może zobaczyć, czy jego zdaniem znam się na UXie czy nie. Więc jeśli będzie tam wpadało parę-naście notek rocznie, to w zupełności spełni swoje zadanie. Jak znalazłem nową robotę, to częstotliwość oczywiście spadła (mniej czasu i mniejsza motywacja, bo póki co mi dobrze tam gdzie jestem).
Drugi powód – mieć miejsce, gdzie można sobie wylać frustrację. Pomaga :)
Szukanie bezpośredniej zyskowności z bloga o tak niszowej tematyce jak nasza w medium, w którym w ogóle trudno się zarabia na (jakościowej) treści – to nie jest dobry pomysł. Ktoś, kto zakłada bloga UX z myślą o zarabianiu na publikacjach na utrzymanie zawsze się przejedzie (możnaby zaryzykować jeszcze pisanie po angielsku, ale kogo np. z zagranicy będą obchodzić boje z mBankiem albo Plusem? No i po angielsku wymaga więcej roboty i mobilizacji).
@nowy – to w ogóle jest kwestia naszej branży, że trudno się w niej spodziewać czegoś przełomowego. Trochę się zmieniają narzędzia (czasem pod wpływem mody), ogólnie zwiększa się świadomość UXa i jego zależności od innych dziedzin, ale prochu (czyli czegoś, co totalnie zmienia paradygmat) to się w naszej dziedzinie już nie wymyśli (albo przynajmniej nie wymyśliło od wielu lat). Z resztą to nie problem – fajnie by było, gdyby w tym, co robimy, dało się wykorzystać chociaż 75% tego co wiemy nt. designu, procesu projektowania itd. Póki co – rzadko kiedy się da.
27 grudnia 2013 15:27
Dla mnie w blogowaniu liczy się osobisty punkt widzenia: to, że autor bloga ma coś swojego do przekazania, coś go wkurza, coś go interesuje, chcę się podzielić czymś nieoczywistym. Wpisy „edukacyjne” i newsy, to nie to. Wiadomo, że jak się piszę w ten sposób, to nie ma się czegoś do powiedzenia co tydzień. Wolę autora, który publikuje parę razy w roku, ale jak już napisze, to ma coś oryginalnego, niż takiego który regularnie przepisuje oczywistości. Liczy się konsekwencja :) Wiadomo, że branża UX, to nisza, i nie ma tu mowy o żadnych dochodach, to najwyżej osobista satysfakcja i szacun na dzielni ;) Zawsze ceniłem WebAudit i mam nadzieję, że nie zwiniesz tego interesu :)
Do listy dołączyłbym bloga Adama Plony: http://blog.plona.pl/ – tylko kilka wpisów, ale jakościowych :)
27 grudnia 2013 15:29
Jest dużo prawdy w tym co piszesz w punktach 1-4. Dodatkowo wydaje mi się że rynek został już nieco nasycony, zarówno pod względem ilości blogów/serwisów jaki i ilości dostępnej informacji. Osobiście zostałem przy samej redystrybucji (moim zdaniem) ciekawych informacji za pomocą Twittera (@OskarSzymczyk).
cu,
Oskar
27 grudnia 2013 21:17
@Wojtek: już to naprawiłem, znak czasu – nie miałem Twojego bloga w RSS, ale oczywiście śledziłem na fejsie. :-)
Nie jestem pewien czy nawet pisząc po angielsku da się zarobić coś bezpośrednio. :)
Zgadzam się, że bardzo dużo już było – m.in. dlatego nudzą mnie kolejne książki o UX zaczynające się od stworzenia wszechświata… No i tak samo na blogu trudno coś zupełnie nowego napisać.
28 grudnia 2013 09:46
A mi wydaję się, że tematyka nie jest wystarczająco odważnie traktowana przez blogerów. Dużo było powiedziane w wąskim zakresie tematycznym – większość blogerów pisze o UX w kontekście interfaceów człowiek-aplikacja lub projektowania interakcji człowiek-człowiek w procesie sprzedaży – i tego faktycznie jest momentami przesyt.
Ale co z UX traktującym np. o interakcji człowieka z koncepcją systemową (co jest definicją sposobu pracy z systemem)? Bo jeszcze przed zadaniem pytania: jak pracujemy z systemem/aplikacją/klientem, powinniśmy zadać pytanie: jaki będzie system, żeby móc z nim pracować jak najlepiej.
Jak dla mnie tu jest luka nie tylko w blogosferze, ale i myśleniu w przypadku wielu firm – i dlatego też tym będę się chciał zająć w moim nowym blogu (w j. angielskim) za jakiś czas.
29 grudnia 2013 12:45
Ciekawy art. I dzięki za umieszczenie mnie na tej liście.
Co do samego tematu – tak, blogi mają świadomy lub nieświadomy cel, który się realizuje. Prowadzenie bloga jest na tyle czasochłonne, że na brak celu nie można sobie za bardzo pozwolić.
Nie ukrywam, że u mnie celem było przebicie się do świadomości ludzi zainteresowanych UX. Możesz być najlepszym projektantem, lecz jeśli nie widać Cię w sieci – nikt o Tobie nie będzie wiedział. Dlatego blog to dla mnie taki punkt styku tak z innymi projektantami, jak i z potencjalnymi klientami (tak, zaglądają i zgłaszają się z prośbami o wycenę). Samo zaglądanie w organiczne źródła odwiedzin utwierdza mnie także w zdaniu, że warto to pociągnąć nawet, kiedy ten zapał opada albo ginie w nadmiarze obowiązków.
I tak – blogosfera się zmienia. Kierunek jest średnio fajny, bo ten mainstream blogowy to maszynka do mikrocelebrytowania. Monodramy czekające na sponsora. Też mi brakuje blogowego dialogu między blogami. To było mega społecznościowe i fajnie angażowało.
I znowu tak – blog to już raczej nie hobby. Hobby szuka się poza siecią i poza onlajnowymi społecznościami. W sieci czas jest zbyt drogi – szczególnie na tworzenie treści bez większego celu i przeznaczenia.
A blogroll? Już dawno został zastąpiony rssami na kundelku. To bardziej praktyczne, podręczne. Tam też jest moje największe źródło wiedzy i inspiracji :)
2 stycznia 2014 14:30
Robercie, sprowokowałeś mnie tym wpisem do chwili refleksji. Chociaż czas mało wdzięczny na takie rozmyślania (początek roku), to i tak dziękuję za to :)
Entuzjazm do tematu ma swoje wzloty i upadki i jest zmienny w czasie – to szczera prawda. Prawdą jest także fakt, że kilkuletnia praktyka znieczula. Jak kilkumiesięczna praca na ostrym dyżurze w szpitalu. Możemy też mówić, że czasu nie mamy za wiele, ale czy dla prawdziwej pasji nie jesteśmy w stanie coś wygospodarować?
Trafnie zauważyłeś, że różne blogi miały i mają różne cele. Czasami cel wypływa z potrzeby wygadania się, jak wspomniał Wojtek. Innym razem jest to świadome zbudowanie kanału komunikacji do działań PR-owych, związanych z biznesem. Z filantropią nie ma to niestety nic wspólnego, ale jeśli stoi za tym autor z faktyczną wiedzą i ma coś do powiedzenia z dużą dozą własnej refleksji, czemu nie.
W niektórych przypadkach pojawiają się faktycznie rodzynki w postaci próby dialogu, wymiany myśli i negowania utartych wzorców.
W końcu czasami mamy do czynienia z aspektem edukacyjnym i chęcią niesienia kaganka oświaty. Tak przynajmniej było jeszcze kilka lat temu. Ludzie pisali, bo faktycznie chcieli rozdystrybuować wiedzę jak najszerzej. Poza tym było łatwiej. Trzeba było pisać o tematach prostych, ponieważ niewielu odbiorców miało przynajmniej podstawową wiedzę w temacie.
Dzisiaj doczekaliśmy czasów, gdy można przejść do dyskusji na tematy bardziej ambitne lub poruszające niuanse. Jednak tego nie robimy. A już na pewno nie na taką skalę i nie z takim entuzjazmem, jak kiedyś. W sumie interesujące zjawisko, jeśli poobserwować je z boku. Pytanie tylko dlaczego tak to wygląda?
Nie potrafimy mówić o rzeczach bardziej skomplikowanych?
Nie chcemy dzielić się wiedzą, którą przez te lata zebraliśmy?
Nasz skuteczny PR przytłoczył nas robotą?
Zbyt mocno cenzurujemy się co do tematu wpisu? Np. o tym nie napiszę, bo to zbyt proste, a to znów zbyt oczywiste (wszyscy wiedzą).
Zbudowaliśmy swoją markę i odcinamy teraz tzw. kupony lub jedziemy na opinii?
Po co pisać, skoro nas i tak nikt nie czyta?
Myślenie boli lub angażuje zbyt dużo czasu, więc idziemy po najmniejszej linii oporu: link, cytat + zdjęcie = kolejny wpis?
Wygasła w nas pasja do tego, co robimy na co dzień?
Hobby przerodziło się w codzienność, która nie rozpieszcza?
Może wolimy pisać rzadziej a konkretniej (chociaż po po tym, co Robert napisał chyba takiego trendu nie ma)?
To tylko część pytań, które możemy sobie zadać. Jestem przekonany, że możecie dodać tutaj jeszcze kilka. Dobrze odpowiedzieć sobie na kilka z nich i być szczerym w odpowiedzi: dlaczego nie piszę lub robię to bardzo rzadko?
Mamy dzisiaj to, o czym kiedyś większość z nas marzyła. Coraz więcej osób, które z chęcią podyskutują na tematy designu, interakcji, badań, rozwiązań, ergonomii, budowania lojalności i świadomości, rozwiązywania problemów. Niestety wygląda na to, że spoczęliśmy na laurach, albo zwyczajnie… nie mamy nic do powiedzenia. Zarówno jedno i drugie nie nastraja mnie pozytywnie (bo sam też czuję swoją winę). Tym bardziej cieszę się, że poruszyłeś ten temat Robercie.
3 stycznia 2014 09:52
Z nowych blogów dodam jeszcze blog, który dzisiaj wpadł mi w oko: http://uxforlife.blogspot.com/
6 stycznia 2014 17:17
Też zauważyłem, że sporo blogów UX i o tworzeniu witryn poumierało. Wszystko robi się coraz prostsze, wystarczy zainstalować WP i wrzucić solidną skórkę i gotowe. Rozwiązania UX zostały w sporej mierze zgłębione, boom HTML5 i drag-and-dropa mamy za sobą.
Wszyscy się rozwijamy, ja także zapuściłem kilka swoich stron. Świat Czytników jednak czytam, niebezpiecznika Piotrka K. też… każdy rośnie w swoją stronę, ale stara gwardia generalnie wciąż jest na czele, tylko się chowa za stronami, które wreszcie odnoszą większy sukces, niż prywatne blogi hobbystyczne :)
Wszystkiego dobrego w nowym roku, Robercie.
15 stycznia 2014 00:33
Hej, wielkie dzięki za umieszczenie mnie na liście. To miłe. Faktycznie rok poprzedni był w moim wydaniu kiepski. Co więcej, mam tego pełną świadomość. Nawet jeszcze gorzej – pisali do mnie w tej sprawie czytelnicy. W tym roku ma być lepiej. W tym miejscu nabiorę trochę wody w usta, bo nie chcę sprzedać story, ale w najbliższym czasie na swoim blogu będe opowiadał właśnie historię o tym, jak pisać go ponownie.
A dlaczego przestałem? Nie sądzę, żebym przestał. Przez jakiś czas nie publikowałem, głównie dlatego że byłem zajęty czymś innym. Zmienił mi się bardzo charakter pracy – o ile kiedyś była dużo bardziej poukładana, o tyle teraz jest większym wyzwaniem czasowo-logistycznym. Nie będę z tego powodu narzekał, bo na to przez długi czas pracowałem. Jest też tak, że jeśli jestem bardzo mocno zaangażowany w projekty, to nie bardzo mam czas czytać a to jest dla mnie ogromnym źródłem inspiracji.
Zaczynając pisać bloga, pisałem go dla siebie. Teraz nadal piszę go dla siebie, ale myślę jednak o czytelnikach i rzeczywiście włącza się autocenzura (dokładnie tak, jak napisał to w swoim komentarzu Krzysztof). Dla mnie pisanie dla siebie pozwala mi zobaczyć jak się zmieniam, przeczytać coś jeszcze raz po jakimś czasie i zobaczyć jak teraz na coś patrzę (nawet jeśli są to oczywistości). Czy blog zmienia tematykę? Pewnie trochę tak, chociaż nigdy nie miał jednej wyraźnie określonej.
Mam też wrażenie, że blogi są zabijane przez FB. Powiem szczerze – zupełnie się na tym nie znam (pojawiam się na FB kilka razy w roku), ale kiedy zaglądam na profile różne to więcej się tam dzieje niż na blogach. Zamiast notki (co jest czasochłonne) jest krótki komentarz i wpis na swoim profilu (nie wiem nawet czy to się tak nazywa). I zamiast czegoś chociaż trochę pogłębionego, jest po prostu link.
11 kwietnia 2014 10:30
To ja, nierozpisując się z wiele, polecam Waszej uwadze http://tasteux.pl/
26 maja 2014 15:06
Miło zobaczyć, że ktoś poleca mojego bloga :) Serdecznie zapraszam!
2 lipca 2014 19:38
Ostatnio oglądałem w mediach gościa który reklamował swój blog i chwalił się że w ciągu jednego miesiąca zarobił na nim ponad 100 tysięcy, myślałem że z krzesła spadnę.. chodzi tu o jakoszczedzacpieniadze
Fajna lista blogów, kilka z nich nawet mam w zakładce ale dawno ich nie odwiedzałem.
19 grudnia 2015 23:07
Nasz blog nie jest stricte o UX, ale mamy kategorię (i ofertę) powiązaną z audytami i projektowaniem user experience. Jeśli ktoś by był zainteresowany tym, co dzieje się na pograniczu SEO i UX, w szczególności w branży e-commerce, to zapraszam: http://takaoto.pro/user-experience
16 stycznia 2019 12:10
Szkoda ze Blog padł… bo mało jest dość ciekawych miejsc i wartościowych jak to.