Co nam psuje wejścia bezpośrednie?
Wejścia bezpośrednie czy też ruch bezpośredni (direct traffic) oznaczają wizyty ludzi, którzy odwiedzili naszą stronę wpisując bezpośrednio URL, albo korzystając z zakładek. To wiemy. Mamy też w statystykach jakiś procent tego ruchu, który trzeba obejrzeć i przeanalizować osobno.
Niestety, jak wspominałem już na łamach tego bloga, a także w wystąpieniu podczas Semcampu – ruch bezpośredni w Google Analytics może zostać łatwo wypaczony. Dlaczego należy się w ogóle przejmować takimi wypaczeniami? Bo często jest to ruch, który należy do „innej działki” i który powinniśmy analizować osobno.
Jak to rozpoznać? Warto się przełączyć na segment zawierający tylko ruch bezpośredni:
Na co zwrócić uwagę?
- Czy ruch bezpośredni w naszym serwisie jest nadzwyczajnie duży w porównaniu do innych? Trudno podawać tutaj konkretne wartości, ale zwykle wartości >35% powinny być już zapalać czerwone światełko.
- Czy są nagłe spadki lub wzrosty wejść bezpośrednich?
- Jeśli jest to wzrost, czy jesteśmy w stanie go powiązać z jakimś wydarzeniem zewnętrznym? (Np. polecenie naszego serwisu na łamach Radia Zet).
- Czy nagłe zmiany trendu są skorelowane z innymi źródłami ruchu. Jeśli ruch się nie zmienił, a tylko zmieniła się jego struktura, to coś się mogło stać.
- Przechodzimy do listy landing pages (Treść –> Najczęstsze strony docelowe). Czy są popularne jakieś URL-e, których z palca nie da się wpisać?
Jeśli zauważymy coś takiego, wtedy najpewniej coś nam psuje ruch bezpośredni.
Tematowi temu poświęcił jeden z ostatnich postów Avinash Kaushik, który opisał problemy jakie są z tym ruchem w Analytics oraz Site Catalyst. Warto się z nim zapoznać w całości. Zobaczmy, jakie przyczyny psucia statystyk wejść bezpośrednich przedstawia:
- Brak kodów śledzących na landing pages. Według Avinasha jest to najpopularniejszy błąd. Rzeczywiście, dział marketingu może sobie postawić na potrzeby kampanii microsajt zawierający 1 czy 2 strony, rzecz będzie na ostatnią chwilę i zapomni się o kodach śledzących.
- Nieotagowane kampanie. No to jest standard – robi się kampanie banerowe, mailowe, social media, po czym ruch w serwisie wzrasta i nie wiemy w zasadzie z czego.
- Źle otagowane kampanie. Bo komuś się pomyliło i wpisał „utm-source” (Analytics) albo „s-scid” (Site Catalyst), a nie „utm_source” i „s_scid”.
- Przekierowania 302. Nie powinny być stosowane, bo nie przekazują referera (czyli informacji o poprzednio odwiedzanej stronie). Potrzebne są przekierowania z kodem 301.
- Nie przekazanie tagów z kampanii przy przekierowaniu. W efekcie, coś co miało właściwe tagi trafia do nas jako ruch bezpośredni albo np. ruch organiczny (w przypadku przekierowań z reklam Adwords).
- Obciążona strona docelowa i stary kod. W niektórych przypadkach kod Analytics może na stronie być, ale nie zdąży się załadować, bo np. klient kliknie od razu gdzie indziej – i mamy sytuację jak w punkcie 1. Tutaj rozwiązanie jest proste: trzeba przejść na kod asynchroniczny.
- Linki do serwisu zakodowane w Javascript. To rzadki przypadek, w którym kliknięcia w takie linki nie przekazują referera.
- Przejścia między https i http. Linki takie również nie przekazują referera.
Wygląda trochę strasznie. Jednak najczęściej gdy mamy problem, będzie to tylko jeden czy dwa z powyższej listy.
Podobne artykuły:
Być może zainteresują Cię następujące artykuły:
- Zapraszam na SEMCamp: będzie o meandrach analityki
- Zgaduj zgadula, co powie Google?
- Meandry analityki – czyli czego nie dowiesz się z pomocy GA
- Nowości z działki Google Analytics
- Nagrania z World Usability Day 2009
Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.
29 września 2010 21:39
Drugi link w poście wywołuje 404.
29 września 2010 23:27
Sprawdziłem wszystkie linki z postu i działają… Może podaj konkretny adres?
30 września 2010 12:35
Łatwe do popełnienia błędy szczególnie w przypadku robionych na szybko akcji i jednorazowych landing pages. Fajny art. Warto pamiętać, choć i tak dla wielu osób analiza wejść na stronę to już i tak zbędne zawracanie głowy :(
17 października 2010 01:20
Za wejście bezpośrednie trzebaby liczyć również wejście z wyszukiwarek gdzie słowem kluczowym jest pełny adres WWW. Vide zestawienia najpopularniejszych fraz w wyszukiwarkach. To może niektórym poważnie przestawić statystyki ;-)
17 października 2010 11:42
To zależy jak do tego podchodzić, bo niektórzy wpisywane adresy czy ich części traktują po prostu jako słowa brandowe, (czyli firma i http://www.firma.com analizuje się razem), co ma jakiś sens.