Siła marki kolejowej
Zejdźmy trochę na ziemię z tego internetu. Przeczytałem niedawno, że spółka PKP Intercity zamierza kupić 20 pociągów, tzw. składów zespolonych, rozwijających prędkość do 250 km/h.
Jako przykład dla polskiej kolei podawane są często Czechy, gdzie od 7 lat jeździ słynne Pendolino. Nawet na Allegro można kupić bilety na ten „super szybki pociąg”. Pendolino, ICE, TGV – te marki pociągają każdego miłośnika kolei. To zresztą Pendolino pobiło w roku 1994 rekord szybkości na polskich torach (250 km/h).
Co się jednak okazuje? Czesi kupili Pendolino – ale nie mają torów dostosowanych do tak wysokiej prędkości! Jeżdżą więc nim z prędkością 160 km/h, czyli taką samą, jaką mają polskie pociągi na trasach Warszawa-Kraków czy Warszawa-Poznań. (Przynajmniej w teorii, bo przez ciągłe remonty czas jazdy z roku na rok się wydłuża, co boleśnie odczuwam jeżdżąc do Wrocławia).
My z kolei mamy tory (Centralną Magistralę Kolejową), a nie mamy pociągów. :-)
Podobne artykuły:
Być może zainteresują Cię następujące artykuły:
- Magisterskie reminiscencje
- User Generated C*** czyli doceniajmy pracę moderatorów
- Bezczelność w internecie. Jak sprzedać niepotrzebną staroć?
- Czy regularność wpisów to konieczny wymóg dla bloga?
- Nieśmiertelny problem wyceny
Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.
14 listopada 2007 10:57
Już miałem napisać, że w takim razie dobrze byłoby się wymienić… ale to chyba głupi pomysł. :P
14 listopada 2007 12:05
Nie mamy torów do 250 km/h. Mamy odcinki do 200 (ze dwa AFAIR).
14 listopada 2007 15:09
Można by sporo w tej materii poprawić, ale, szkoda, że tego nikt nie robi. Najgorsze jest to, że często na trasach są przejazdy (np. Warszawa-Lublin, a odcinek do samego Lublina.. :|) i skład musi hamować przed każdym :|
14 listopada 2007 22:16
Podobno do TGV dość sporo dopłaca Państwo Francuskie … co oznacza że nie są to rozwiązania rynkowe …
Pytanie jednak czy kiedykolwiek kolej będzie się samofinansować?
14 listopada 2007 22:20
Pojawiła się tu szybkość 250km/h … a ja znalazłem coś takiego jeśli chodzi o TVG:
Kilka ważnych dat jeśli chodzi o osiągo TVG:
* 8 grudnia 1972 – 318 km/h – TGV001 napędzany turbiną gazową
* 26 lutego 1981 – 380 km/h – TGV Sud-Est 16
* grudzień 1988 – 408,7 km/h – TGV Sud-Est 117
* 5 grudnia 1989 – 482,4 km/h – TGV Atlantique 325
* 18 maja 1990 – 515,3 km/h – TGV Atlantique 325
* 13 lutego 2007 – 554.3 km/h – jednostka V150
* 20 lutego 2007 – 557 km/h – jednostka V150 [7]
* 29 marca 2007 – 568 km/h – jednostka V150 [8]
* 3 kwietnia 2007 – 574,8 km/h – jednostka V150
14 listopada 2007 22:27
Mając taką szybkość trasę Szczecin-Przemyśl (czyli ok. 800km) można by przemierzyć max w 2h … :-)
15 listopada 2007 09:32
IMO 160km/h w kraju górzystym jakim są Czechy, to nie jest wcale mało – zwykłe pociągi na tych torach nie mogą jeździć z takimi prędkościami (pendolino ma wychylne pudło).
Porównywanie tego z CMK, która leży na terenie płaskim/lekko pagórkowatym nie ma wielkiego sensu…
Zresztą Czesi na pewno dobrze przemyśleli czy lepiej budować specjalne linie wysokich prędkości, czy modernizować istniejące „korridory” (dzięki modernizacji szybciej jeżdżą przecież wszystkie pociągi).
A u nas? Bawią się w 250km/h na jednej linii, gdzie przez najbliższe kilka lat nic poza eksperymentalną lokomotywą (nota bene z Czech) z prędkością >= 200km/h nie pojedzie nic. Tymczasem ~70km z Katowic do Krakowa (po magistrali) jedzie sie pociągiem 1.5h.
15 listopada 2007 11:38
A i trzeba też spojrzeć na komfort jazdy. Na trafie Poznań – Warszawa pociągi doprowadzają mnie osobiście do szału, choć można nauczyć się czytać ciągle podskakując.
Faktów nie mam, lecz myślę, że komfort jazdy takim Pendolino jest lepszy nawet od naszych InterCity.
15 listopada 2007 22:31
A i trzeba też spojrzeć na komfort jazdy. Na trafie Poznań – Warszawa pociągi doprowadzają mnie osobiście do szału, choć można nauczyć się czytać ciągle podskakując.
Podobno jest to niezłe wyzwanie dla mózgu, aby opanować czytanie gdy tekst podskakuje … (niektórym robi się też niedobrze jak jadą np. samochodem i czytają).
… ale z czasem gdy dojdzie się do wprawy nasz mózg eliminuje drgania (jak w mechanizmach antywstrząsowych kamery) …
Tylko trzeba więcej ćwiczyć … a więc więcej jeździć pociągami (choć kocie łby i jazda samochodem jest tu chyba większym wyzwaniem) :-)
15 listopada 2007 22:41
Krótko mówiąc – tak źle i tak niedobrze. Niestety. Do pełni szczęścia potrzebne są i tory i pociągi.