Efekt Rydzyka
Tego się można było spodziewać. Wszystkie media doniosły dziś koło południa, że tygodnik „Wprost” opublikował na swoich stronach nagrania rzekomych „taśm Rydzyka”. No i oczywiście – otwarcie strony głównej wprost.pl graniczy teraz z cudem.
Jeśli już się otworzy, to mamy rzadką okazję obejrzeć stronę w wersji „wysoka dostępność – brak CSS” :-)
Po raz kolejny widzimy lekkomyślność właścicieli polskich serwisów. To nie jest Slashdot Effect, który następuje niespodziewanie. Wprost przygotowywał taką akcję już od jakiegoś czasu. Można było zaplanować dodatkowe serwery mirrorujące. Można też było przygotować odrębny serwis np. tasmy.wprost.pl – który by przejął sporą część uderzenia.
Zamiast tego widzimy amatorkę, tzn. nic nie widzimy, czekamy aż się załaduje.
Z pomocą przychodzi YouTube
Na szczęście samych nagrań Wprost nie umieszczał już na swoim serwerze, a skorzystał z gościny jaką daje serwis YouTube.
Ale tu pułapka: skąd czytelnicy mają wiedzieć, że te nagrania są na YouTube, skoro link do nich znajduje się na stronie głównej wprost.pl, która się nie wczytuje? Dlatego, choć temat jest niezmiernie popularny, to każdy „film” ma na liczniku zaledwie 200-300 odtworzeń…
Inna sprawa, że zaskakuje mnie dość niechlujny opis nagrań: wszystkie tak samo – a przecież można było opisać, czego dotyczy każda z części i dołożyć link do transkrypcji?
Dał nam przykład PKP…
Wpadka Wprost jest nie pierwsza i obawiam się, że nie ostatnia.
Jeszcze bardziej żenująca była premiera nowych stron grupy PKP S.A. pod koniec ubiegłego roku. Adres www.pkp.pl reklamowano jako „portal” i zupełnie nową jakość w dostępie do informacji kolejowych. Pierwszego dnia nikt serwisu nie zobaczył. Drugiego też. Trzeciego przywrócono starą i zgrzebną stronniczkę. Kolejna premiera miała miejsce po kilku tygodniach. Swoją drogą, zawartość merytoryczna nowego i starego serwisu jest zbliżona…
Co z Wykopem?
„Efekt Rydzyka” to tak naprawdę efekt siły różnych mediów elektronicznych, które przeglądają sobie po lunchu znudzeni pracownicy. Czy istnieje choć jeden polski portal/serwis, który samodzielnie potrafi wygenerować ruch tak potężny, aby zablokować stronę? Chyba nie.
W polskiej blogosferze od jakiegoś czasu używa się określenia „efekt Wykopu”. Jest on coraz bardziej zauważalny. Jeden z moich ostatnich artykułów: Jak to jest: źle widzieć? Zobacz sam! trafił tydzień temu na stronę główną wykop.pl i w ciągu kilku dni wygenerował 4100 wejść: w początkowej fazie kilkanaście w ciągu minuty. To już liczba, wobec której nie przejdzie obojętnie żaden autor bloga czy strony prywatnej. Ale na pewno nic, co by było w stanie powiesić serwer.
Podobne artykuły:
Być może zainteresują Cię następujące artykuły:
- Teraz d…
- Dwója z etykietowania dla Orange
- Bójmy się CSS?!
- mBanku, nie idź tą drogą, nie bądź tak zły jak Alior Sync [AKTUALIZACJA]
- Zgaduj zgadula, co powie Google?
Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.
Komentarze czytelników
Komentarze z innych blogów
- Blog Adama » wprost.pl
[…] Wprost już żyje, jednak nie zmienia to faktu, że jest bardzo aktualna. Zwróćcie uwagę na datę w boxie […]
- wprost.pl on Informacje Internetowe
[…] Wprost już żyje, jednak nie zmienia to faktu, że jest bardzo aktualna. Zwróćcie uwagę na datę w boxie […]
9 lipca 2007 17:24
aż żal patrzeć jak nie wykorzystują swojej popularności, przepuszczają pięniędze…
11 lipca 2007 13:24
Jak to napisał Jam Łasica: http://jamlasica.jogger.pl/2007/07/09/rydzyk-zablokuje-wprost-pl/ – Wprost sam sobie zapchał serwer :)
Można się było spodziewać zmasowanego ataku na serwis, zwłaszcza gdy wszyscy czekali na opublikowanie materiałów. Tak jak mówisz, postawienie na miesiąc osobnego serwera dedykowanego to przecież nie jest niewiadomo jaki majątek.
Materiały na YouTube też fatalnie przygotowane…
12 lipca 2007 14:58
Nagrania zostaly opublikowane o godzinie 14 w poniedzialek (12.07.2007). Od tego czasu serwer dzialal bez zarzutu. Wczesniejsze przerwy i „zawieszki” serwera byly zwiazane rownoczesnie z rekordowa liczba odwiedzin jak i przygotowaniami technicznymi (od nocy poprzedzajacej) do przyjecia „ataku na nagrania”. Serwery sprostaly, lacza takze.
Ogladalnosc (slyszalnosc) nagran na YouTube mozna sprawdzic w kazdej chwili… Statystyki beda w najnowszym wydaniu tygodnika.
btw. przy takich akcjach dzial online (i nie tylko ten) dowiaduje sie praktycznie po wyslaniu info do mediow … nie ma mozliwosci wczesniejszego zabezpieczenia strony technicznej – a w niedziele jak wiadomo malo mozna zrobic :)
Co do jakosci mat. umiesczonego na YouTube nie bedziemy sie spierac. Nie chodzilo o jego wyglad, czy funkcjonalnosc. Chodzilo o szybkosc (czas umiesczenia) i moment umieszczenia. Natomiast jakos nagrania jest taka jaka otrzymal redaktor.
Pozdrawiamy autora,
bardzo mily blog!