Bezczelność w internecie. Jak sprzedać niepotrzebną staroć?
Istotą recenzji nie powinno być jedynie bezlitosne krytykowanie. Jeśli o książce nie da się nic dobrego powiedzieć, po co pisać?
Czasami jednak recenzja może spełnić rolę ostrzeżenia. I temu właśnie służy niniejszy tekst.
Niedawno na blogu firmy Gemius znalazłem następujący wpis:
Od kilku godzin na moim biurku leży ksiązka „Marketing w internecie”. Odchylam okładkę i czytam …”Internet nie jest już nowością. Dla większości firm stał się niezastąpionym narzędziem komunikowania się. Jest też uznanym nośnikiem informacji reklamowych oraz najszybciej rozwijającym się kanałem sprzedaży i inwestycji na każdym rynku. Firmy, które nie tak dawno temu stawiały w Internecie swoje pierwsze kroki, dzisiaj cieszą się dużym uznaniem, a naprawdę wielkie przedsiębiorstwa 'świata rzeczywistego’ rozpoczęły działalność w sieci. To nieznane przedtem terytorium zostało skolonializowane, a rządzące nim zasady zaczynają być definiowane”… …no i pierwsze wersy mam już za sobą… […]
(Hmmm, wersy?! –rd)
Książkę o szumnym tytule „MARKETING W INTERNECIE. Jak najlepiej wykorzystać sieć do sprzedaży produktów i usług”, wydało Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Przekartkowałem ją sobie parę dni temu w Empiku. I ręce mi opadły.
Bo rzeczona książka jest po pierwsze bardzo stara. To tłumaczenie pracy zbiorowej „Cybermarketing: How to Use the Internet to Market Your Goods and Services”, której oryginał ukazał się w roku 2000.
Dla marketingu w Internecie to wieki. Wyobrażacie sobie dzisiejszą książkę na ten temat, w której nie pojawia się nazwa Google?! Wyszukiwarkom i katalogom poświęcono gdzieś ze trzy strony.
O takich egzotycznych pojęciach jak SEO, płatna reklama w wyszukiwarkach czy użyteczność możemy od razu zapomnieć.
Za to w jednym z dodatków dowiadujemy się o marginalnym od dawna systemie Listserv.
Po drugie, książka jest zupełnie niedostosowana do polskich realiów. Jaki na przykład ma sens instruowanie polskiego czytelnika na temat rejestracji domen .co.uk? Cudowna rzecz pod koniec książki to lista wszystkich grup usenetowych z hierarchii Big-8 – kilkanaście stron tekstu. I oczywiście nie pomyślano o dopisaniu polskich. Zero pracy własnej tłumacza i redaktora.
Po trzecie, to są jakieś zupełne podstawy. „Co to jest segmentacja?”, „Co to są badania marketingowe?”, niektóre tytuły rozdziałów. Straszne.
W amazon.com przez 6 lat książka nie zdobyła ani jednej recenzji, w amazon.co.uk – jedną. GWP kupiło pewnie prawa wydawnicze za pół darmo.
Patronat medialny objęły Onet, Wprost, Manager Magazine, Gemius i Mediarun. Gemius chwali się wręcz, że objął książkę patronatem merytorycznym.
Przyznam, nie potrafię zrozumieć, dlatego tak poważne marki zaangażowały się w promocję takiego knota!
Może ktoś z Was to wyjaśni?
Podobne artykuły:
Być może zainteresują Cię następujące artykuły:
- Gdzie oni są? Ci wszyscy znani blogowicze?
- Polacy po 50-ce dominują na Linkedin?
- Magisterskie reminiscencje
- Gemius wyjaśnia kwestię liczebności prób w raporcie
- Zamknij reklamę. I już!
Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.
24 października 2006 00:04
Zero logiki. Zero zdrowego rozsądku. Jednym słowem remis bezbramkowy 0:0.
24 października 2006 08:30
„Przyznam, nie potrafię zrozumieć, dlatego [dlaczego powinno być – przyp. mój] tak poważne marki zaangażowały się w promocję takiego knota! Może ktoś z Was to wyjaśni?”
Jak to dlaczego? Przecież to bardzo proste. Żadna z tych marek nie czytała tej książki przed wydaniem. Ot, wydawca napisał zgrabne pisemko z prośbą o sponsoring, że wydaje książkę o marketingu w internecie, wysłał do kilku firm ewidentnie kojarzących się z internetem i część z nich dało po powiedzmy 2-5-10 tysięcy wzamian za logo i status „patrona medialnego” plus kilkadziesiąt egzemplarzy. Tak to się robi, proste to jest…
24 października 2006 10:48
Dobry marketing po prostu :)
24 października 2006 12:31
Od kiedy GWP wydaje takie książki? Nazwa wydawnictwa tumaczy dlaczego wydali taki syf :>
24 października 2006 16:22
Tytuł. Po prostu tytuł Panie dzieju, który z dużym prawdopodobieństwem będzie się dobrze sprzedawał.
Równie dobry jak: „Skuteczne zdradzanie żony”.
Sukces gwarantowany. Przynajmniej wśród Pań :-)
A kasa leci.
24 października 2006 16:37
Uwaga techniczna:
błąd w tytule- staroć jest rodzaju męskiego.
24 października 2006 16:55
Łukasz, owszem, wiem jak działa taki mechanizm. I nie sądzę, aby we Wprost czy Onecie, ktoś się książce przyglądał. Ale w firmach, które mienią się specjalistami z branży mediów i internetu?
uglukk, mój słownik języka polskiego PWN powiada, że „staroć” jest jednak rodzaju żeńskiego.
24 października 2006 19:03
Wyjaśnienie jest proste — jaka zawartość, tacy promotorzy. A merytoryka Gemiusa IMHO doskonale pasuje do merytoryki tej książki…
12 stycznia 2007 16:33
Ja kupujac ksiazke zawsze sprawdzam kiedy zostal wydany oryginal. Niczego dobrego nie spodziewalbym sie po wydaniu z 2000 roku. Inna sprawa, ze GWP wydaje naprawde bardzo ciekawe pozycje… traktujace o psychologii a nie o marketingu, tym bardziej internetowym.