Skocz do linków, Skocz do treści

Dostępnościowe przebudzenie AD 2013

21 marca 2013 22:57. Autor: Robert Drózd. 5 komentarzy

Winieta Dziennika Ustaw od którego zaczęło się dostępnościowe przebudzenie

Od prawie 9 lat mówię o sobie, że zajmuję się m.in. dostępnością serwisów internetowych. Mówię, a niekoniecznie zajmuję, bo przynajmniej na początku zdobycie zlecenia na audyt czy poprawę dostępności graniczyło z cudem. Niewidomi nie są w naszym targecie – odpowiadali mili panowie w działach marketingu firm z którymi rozmawiałem i prosili o propozycje czegoś bardziej atrakcyjnego.

Najczęściej było tak, że audyt dostępności zamawiano u mnie jako dokładkę do dużego projektu użytecznościowego – np. bank czy sklep internetowy chciał mieć zbadane wszystko, no i także dostępność. Moim celem było wtedy pokazanie, że dostępność dotyczy wielu codziennych sytuacji. Jeśli bank oferujący „konto dla seniorów” opisuje to konto czcionką, z której przeczytaniem nawet ja mam problemy – to chyba coś jest nie w porządku.

Innymi słowy – dostępność trzeba było odpowiednio „opakować”, żeby się sprzedała. Owszem, były firmy wyspecjalizowane w pracy dla sektora publicznego, które potrafiły sobie „wychodzić” zlecenia. Wiązało się to z wieloma zabawnymi decyzjami, jak np. automat do odczytywania artykułów (z którego nie skorzysta żaden, ale to żaden niewidomy), albo tworzenie getta pt. „wersja dla niedowidzących”, które może i niedowidzącym pomagało, ale dyslektykom to już niekoniecznie.

Mówienie o dostępności oznaczało wołanie na puszczy.

I to się zmieniło jakoś rok temu. Zacząłem nagle dostawać telefony i zapytania ofertowe od instytucji publicznych, które zapałały chęcią zrobienia sobie dostępności. Oczywiście nie same z siebie.

Zmusiło ich do tego Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 12 kwietnia 2012r w sprawie Krajowych Ram Interoperacyjności, minimalnych wymagań dla rejestrów publicznych i wymiany informacji w postaci elektronicznej oraz minimalnych wymagań dla systemów teleinformatycznych. Znajdziemy w nim następujące paragrafy:

§ 19. W systemie teleinformatycznym podmiotu realizującego zadania publiczne służące prezentacji zasobów informacji należy zapewnić spełnienie przez ten system wymagań Web Content Accessibility Guidelines (WCAG 2.0), z uwzględnieniem poziomu AA, określonych w załączniku nr 4 do rozporządzenia.

§ 22. Systemy teleinformatyczne podmiotów realizujących zadania publiczne funkcjonujące w dniu wejścia w życie rozporządzenia należy dostosować do wymagań określonych w § 19, nie później niż w terminie 3 lat od dnia wejścia w życie niniejszego rozporządzenia.

A więc strony i aplikacje instytucji publicznych powinny być dostępne na dość restrykcyjnym poziomie AA. Trzeba je dostosować w ciągu trzech lat – a więc do maja 2015.

Sankcji za niedostosowanie nie ma. Ale – jak mi wyjaśniła kiedyś pani z pewnego muzeum – boją się kontroli NIK, a zamknięcie na niepełnosprawnych ostatnio też nie jest modne i nie chcą, żeby dziennikarze cokolwiek im zarzucali.

Tak więc zaczęły spływać zapytania z sektora publicznego. Ponieważ sam zajmuję się już trochę czymś innym, często przekierowuję je do innych, nielicznych zresztą specjalistów.

Jak realizacja takich badań wygląda w praktyce? Jacek Zadrożny, który prowadzi informaton.pl, doskonałego bloga o dostępności, przeprowadził niedawno wywiad z Adamem Pietrasiewiczem i Mateuszem Ciborowskim, którzy w ramach Akces Lab zajmują się audytowaniem dostępności.

Postawa klientów się za bardzo nie zmieniła.

JZ: No dobrze, ale mówiliście, że teraz macie zlecenia żeby poprowadzić za rączkę do dostępnego serwisu. To dla mnie oznacza, że chcą się uczyć, chcą się dowiedzieć jak to się robi.

AP. Nie. Oni dostali wymagania w specyfikacji istotnych warunków zamówienia, w którym zapisano zgodność z WCAG. Życzą sobie, żebyśmy my poprowadzili cały proces doprowadzenia do dostępności. A resztę mają głęboko w nosie.

[…]

Tłumaczymy pewnemu klientowi, że powinien uprzedzać użytkownika, że po kliknięciu strona otworzy się w nowym oknie. Wcześniej dostał od nas stertę materiałów, z których wprost wynikało, że dostępność ma ułatwiać obsługę, a nie utrudniać. Klient wpadł na pomysł, który zaprezentował nam do oceny, że po kliknięciu takiego linka przeglądarka najpierw wyświetla okno, czy użytkownik zgadza się na otwarcie strony w nowym oknie. To świadczy o pewnej bezmyślności, która jest cechą wielu informatyków, by pójść najprostszą drogą i nie myśleć. I dlatego ludzie nie rozumieją dostępności, bo ona wymaga namysłu.

Zainteresowanie dostępnością jest czysto merkantylne.

W ciągu ostatnich miesięcy mamy kontakt z firmami, które budują serwisy internetowe dla instytucji publicznych. Te firmy mają głęboko w nosie problemy dostępności. Ich interesuje spełnienie wymagań SIWZ. Ja mam wrażenie, że oni się uczyć nie chcą. Uczą się, bo jak my tą wiedzę przekazujemy, to ona gdzieś tam wchodzi, natomiast ich to nie interesuje tak naprawdę i nie widzą w tym żadnego interesu.

Wcześniej, gdy mieliśmy zlecenie od firmy energetycznej, to zlecenie szło od osób zarządzających, które widziały w tym interes PRowy. Ich również mało interesuje, na czym ma polegać ta dostępność, a jedynie chcą usłyszeć, że problem jest rozwiązany. Do tego zrobić jakiś event, dostać certyfikat.

[…]

Wielu ludzi ma poczucie, że to jest sprawa marginalna, bez znaczenia i wcale niewykluczone, że to jest prawda. Bo my, osoby niepełnosprawne, jesteśmy wciąż marginesem i nie liczymy się w planach i projektach ludzi, którzy te strony robią. Oni je robią w jakimś konkretnym celu i jeżeli to jest instytucja publiczna, to jest zobligowana i strona musi być dostępna. Ale dla instytucji komercyjnych jesteśmy wciąż marginesem niewartym zainteresowania.

Czy tak ma wyglądać odpowiedzialny biznes?

MC: To ja jeszcze dodam, że robiliśmy prezentację dla ludzi zainteresowanych odpowiedzialnym biznesem. Potem nikt nie przyszedł do nas ze zleceniem, chociaż wszyscy deklarowali zainteresowanie. To trochę tak jak pójście do kina na film o głodzie w Afryce. Wychodzisz z kina z poczuciem, że to ważne i też może coś warto z tym zrobić i zaraz mija, bo wraca się do domu, do własnych spraw. I trochę też jest tak tutaj: ciekawy temat i tyle.

JZ: Ja swego czasu dokonałem przeglądu i każda licząca się światowa firma ICT ma program dostępnościowy. Czasem są to programy bardzo rozbudowane. Mają je IBM, Microsoft, Apple, Google, Oracle, Yahoo, a nawet Paypal. Czy oni też podchodzą do tego jak do filmu o głodzie w Afryce?

Dlaczego firmy ignorują temat?

Wydaje mi się, że z dostępnością jest tak, jak jeszcze parę lat temu z użytecznością. Firmy od dawna wiedzą, że muszą optymalizować user experience swoich serwisów, bo problemy oznaczają kiepską konwersję i sprzedaż. Ale parę lat zajęło zrozumienie, że to nie zawsze się udaje, gdy przyjdzie zewnętrzny guru, przedstawia raport i po wdrożeniu zmian z tego raportu już jest wszystko OK. Tutaj konieczne jest zaangażowanie ludzi z wewnątrz firmy, którzy wiedzę od zewnętrznego eksperta, czy wyniki badania będą umieli przepchnąć przez wewnętrzne ograniczenia i stałe poprawianie UX wpisać w strategię działalności. Samo robienie raportów i godzenie się na te same problemy za rok jest frustrujące zarówno dla badacza, jak i dla zamawiającego.

Ale wiele lat inwestowania w edukację o użyteczności pomogło. Konferencje, książki, artykuły, prezentacje… Coraz częściej jestem pozytywnie zaskoczony poziomem świadomości klientów. Firmy mają już za sobą wiele badań, audytów, gromadzą systematycznie wiedzę na temat zachowania swoich klientów – a gdy przychodzą do zewnętrznego eksperta, to wiedzą czego chcą. To niezwykle ułatwia współpracę. Można powiedzieć, że to nawet rozleniwia – bo jak dzwoni do mnie firma, która nie bardzo to wszystko rozumie, to czasami odsyłam ją z premedytacją do innych firm, które uważam za lepsze w edukowaniu. :-)

W przypadku dostępności największym błędem jest ograniczanie jej do IT – przecież to nie IT tworzy treść – a właśnie treść ma być dostępna. Konieczne są zatem szkolenia dla redaktorów, jak też… danie im czasu na przygotowanie np. tekstów alternatywnych. Nie ma co ukrywać, jeśli chcemy zachować wszystkie zasady, to przygotowywanie newsów zajmie trochę dłużej.

Bez tego serwis, który nawet jest dostępny w momencie audytu, nie będzie taki już za parę miesięcy.

Smutna konkluzja z wywiadu:

Ostatnio wystawiliśmy rachunek za doprowadzenie do dostępności dwóch serwisów i już teraz widzimy, że w ciągu dwóch-trzech miesięcy te serwisy się rozlezą. Sprawdziliśmy dostępność bardzo dużego serwisu internetowego, którego nazwy nie podam, który już przestał być dostępny z powodu pracy redaktorów. Bo nie mają zielonego pojęcia, co i jak należy w serwisie publikować. Zleceniodawca zażyczył sobie zrobienia dostępnego serwisu, ale nie zażyczył sobie przeszkolenia pracowników.

Poza tym ? w każdej dużej instytucji powinien być ?lider dostępności?, który stale troszczyłby się o to, by serwis był dostępny. To jest nasze odkrycie, że taka osoba jest w dużych instytucjach niezbędna. My możemy taką osobę wyszkolić, przekazać maksymalnie dużo wiedzy i pozostawić mu pilnowanie dostępności. Taki człowiek musi jednak chcieć i umieć to robić oraz mieć odpowiednie prerogatywy. Takich ?liderów dostępności? w Polsce na razie nie ma.

Podobne artykuły:

Być może zainteresują Cię następujące artykuły:

Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.

Zostań fanem WebAudit na Facebooku.

Komentarze czytelników

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
  1. Czesiek Kaczmarek

    Puentą tekstu może być Slaccessibility. (Afrykański przykład przypomniał mi o pojęciu Slacktivism)

  2. Jacek Zadrożny

    Dzięki Robercie za dobre słowo o moim blogu:) Nigdzie na świecie nie jest doskonale, ale Polska jest pod wieloma względami w zupełnie czarnym lesie. Grono ludzi znających się na temacie jest bardzo małe i rośnie wolno. Ale może coś się zmieni po jakimś procesie…
    PS. Chciałbym mieć taką domenę, jak mi przypisałeś:)

  3. Robert Drózd

    Ha, dobre z tą domeną. Faktycznie, nie zwróciłem uwagi na brak literki „i”, myślałem nawet że fajny adres wynalazłeś. :-)

Komentarze z innych blogów

  1. Accessibility Camp już 9 maja 2013 – polecam! : WebAudit Blog

    […] Tematy jak widać są bardzo konkretne. Bardzo się cieszę, że dziedzina dostępności dorobiła się swojego branżowego spotkania, szczególnie że tak jak niedawno pisałem – o dostępności robi się coraz głośniej. […]

  2. Gdzie się podziali polscy blogerzy UX? : WebAudit Blog

    […] Informaton.pl – blog tworzony głównie przez Jacka Zadrożnego – regularne artykuły na temat dostępności dla osób niepełnosprawnych, wspominałem o nim w artykule z marca o dostępnościowym przebudzeniu. […]

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML. Komentarze zawierające w podpisie słowa kluczowe mogą zostać potraktowane jako spam i usunięte.