Regulamin: Jak zadowolić prawników i użytkowników?
Zakładam konto w serwisie Hiveminder, to taka aplikacja do zarządzania listami rzeczy do zrobienia. Po wybraniu loginu i hasła, widzę standardowy formularz, przy użyciu którego muszę zatwierdzić regulamin, aby dokończyć rejestrację.
(Pełna wersja po kliknięciu; linka bezpośredniego do strony podać nie mogę, bo to drugi etap rejestracji).
Na pierwszy rzut oka bardzo mi się podobało. Nagłówek wyraża dokładnie to co myślę o takich regulaminach. W pierwszym zdaniu określenie tego co najważniejsze czyli że serwis będzie zawsze darmowy, potem zabawna zachęta do przeczytania całości, aby się upewnić, że nasi prawnicy nie zamierzają cię zmusić do oddania twego pierworodnego. Czy jakoś tak.
To samo już w treści regulaminu. Pod regulaminem wyjaśnienie co się stanie, gdy go nie zaakceptujemy. No, a sam regulamin … schowany i wymagający przewinięcia. Po czym okazuje się, że nie jest taki straszny, bo to tylko 6 czy 7 punktów.
Co jest tutaj pożądanym działaniem użytkownika? Przeczytanie regulaminu (co sugeruje warstwa werbalna komunikatu), czy raczej zaufanie serwisowi i pewne kliknięcie „Zaakceptuj”? Wydaje mi się, że w tym przypadku jednak to drugie. Służy temu ukrycie właściwej treści regulaminu i jednocześnie puszczanie oka, że my tylko tak ze względu na prawników.
Gdyby Hiveminder rzeczywiście chciał, aby ludzie znali regulamin, mógłby na przykład go streścić w kilku punktach z ew. ilustracjami i podsumowującymi hasłami (i linkami „rozwiń” pokazującymi pełną treść).
Tu zaś mamy przykład użytecznościowej schizofrenii, ułatwiamy rejestrację przez utrudnianie przeczytania regulaminu. Nie jest to samo w sobie złe. Wszystko zależy od celów jakie postawimy co do zachowania użytkownika, oraz oczekiwań samych użytkowników. W takiej prostej aplikacji gdzie nie ma szans na wiele haczyków można sobie na to pozwolić, ale widząc to samo przy próbie założenia konta bankowego mógłbym się zaniepokoić.
Inna sprawa, że jeśli zakładam konto w serwisie gromadzącym informacje o moich zadaniach, to potencjalnie dzielę się bardzo prywatnymi informacjami. Może więc jednak powinni mnie nakłonić do przeczytania tego regulaminu?
Podobne artykuły:
Być może zainteresują Cię następujące artykuły:
- Babel24 czyli wybierz sobie regulamin
- Jak klikają? Zobacz sam!
- Dwója z etykietowania dla Orange
- CashControl – jak przegrać wiarygodność na starcie?
- Netsprint i Google, użyteczność i spory
Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.
23 maja 2009 23:29
Ja wychodze z zalozenia, ze 99 procent uzykownikow nie chce czytac regulaminow. Konsekwencje tego sa dwie: 1. nie ma potrzeby specjalnego eksponowania tresci regulaminu, choc dostep do niego musi byc latwy (np link) 2. Wszelkie istotne zasady dzialania serwisu musza byc podane uzytkownikowi „na tacy” – tak, zeby nie mial potrzeby zagladac do regulaminu.
Sorki za brak znaczkow – pisze z komorki.