Skocz do linków, Skocz do treści

E-commerce (?) oparty na zaufaniu

1 października 2008 13:57. Autor: Robert Drózd. 14 komentarzy

Nigdy mi się jeszcze jako klientowi sklepów internetowych taka sytuacja nie zdarzyła. Zamawiałem dwie książki w księgarni internetowej pewnego wydawnictwa. Nie było możliwości przedpłaty, tylko za zaliczeniem pocztowym. No, ale przesyłka powyżej 20 złotych gratis. Wczoraj wracam do domu, a książki … wciśnięte w skrzynce pocztowej. Ani słowa o zapłacie. Okazało się, że wraz z książkami jest po prostu faktura którą mam opłacić.

Zauważmy: nie zamawiałem jako firma, nie miałem tam wcześniej konta, jedyne co wydawnictwo znało to moje dane adresowe. Nie jest to też malutki sklepik, bo zamówienie miało numer 3395.

A mimo to wysłali mi książki za 43 złote, licząc na to, że okażę się uczciwy i wykonam przelew, co oczywiście zrobię. Nie, nie podam, jaka to księgarnia, ale jak najdłuższego działania w ten sposób im życzę. :-)

Podobne artykuły:

Być może zainteresują Cię następujące artykuły:

Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.

Zostań fanem WebAudit na Facebooku.

Komentarze czytelników

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
  1. Kapsel

    A może ktoś z obsługi rozpoznał autora bloga i uznał go za godnego zaufania? :>

    Wydaje się to być mało prawdopodobne, ale tak szczerze to trudno mi uwierzyć, że firma ot tak wysyła książki z fakturami dla zupełnie nieznaych sobie klientów… może na zachodzie tak, ale w Polsce to proszenie się o kłopoty bo niestety wielu rodaków będzie tu widziało tzw. „okazję”…

  2. Piotr Szymczak

    Jest wiele sklepów internetowych, a zwłaszcza jest to popularne wśród księgarni, które działają w ten sposób. Dobre działanie PR-owe.

  3. bogi

    A czemu nie chcesz napisać, jaka to księgarnia?

  4. Cezary Tomczyk

    Może lepiej zwrócić im uwagę na to? Dla ich dobra.

  5. Chris Trynkiewicz

    Pociesze Cie, ze mi Helion tez wyslal ksiazke w podobny sposob. Ot, ksiazki sobie wystawaly ze skrzynki (bo sie nie zmiescily) w 9/10 ich rozmiaru. Nie wiem jakim cudem ktos takiej przesylki nie zakosil, bo ludzi sie tu kreci mnostwo.
    Ciekawostka: mieszkam w… budynku poczty.

  6. Joanna (Typoagrafka)

    Też miałam ostatnio podobną historię: napisałam do firmy (niemieckiej, mieszkam w Niemczech) produkującej naczynia z pytaniem, gdzie można kupić pewne konkretne modele, bo nie ma ich już ani w sklepach, ani nawet w ich sklepie online, a znajoma chciała dokupić do kompletu. Dostałam wiadomość, że jest to kolekcja wiosenna i dlatego teraz niedostępna, ale jeśli sobie życzę to oni mi te naczynia przyślą razem z rachunkiem, który wtedy spokojnie zapłacę. Paczka przyszła kilka dni później, kurierem. Przesyłka na ich koszt. Rachunek na 50 EUR, muszę zapłacić w przeciągu 14 dni.
    Też byłam w niezłym szoku.

  7. {o}

    eee… Reader’s Digest też tak robi. Tylko najpierw wciśnie ci książkę, której właściwie wcale nie chciałeś, ale ta pani po drugiej stronie linii taka miła i entuzjastyczna była, że żal było odmówić ;)

  8. Paweł Królak

    Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją jakieś 8 lat temu. Nie zamawiałem wtedy oczywiście przez internet, ale listownie. Było to nieduże katolickie (konkretnie jednego z zakonów) wydawnictwo.

    Ciekaw jestem swoją drogą, jaki odsetek osób nie płaci w tej sytuacji.

    U nas też zdarza się wysłać zanim otrzymamy wpłatę, ale to dotyczy stałych, znanych nam Klientów, jeśli bardzo im się spieszy.

  9. Robert Drózd

    bogi: podobnie jak w przypadku opisanym przez Pawła – jest to wydawnictwo jednej z katolickich diecezji na południu Polski, mają głównie podręczniki i książki naukowe.

    A nie podaję które, bo skoro oni nie podają tego u siebie, to widocznie nie chcą tego ujawniać. :)

  10. shrew

    Tak właśnie pomyślałam, że to musiało być wydawnictwo katolickie. :) Mogli wyjść np. z takich założeń:

    1 (najważniejsze). Osoby, które u nich kupują są wierzące, więc uczciwe. I dlatego zapłacą, bo miałyby świadomość popełnienia grzechu.

    1a. Właściwie dlaczego zakładamy, że ktoś miałby nie zapłacić? Ludzie są przecież dobrzy i uczciwi. ;)

    2. Klient płaci w dogodnym dla siebie momencie, a nie w drzwiach, gdzie jedną ręką trzyma psa i małe dziecko, a drugą płaci za towar. Firma celowo nie wychyla się oficjalnie z przedpłatami, więc stosuje taką „niespodziankę”.

    3. Klient widzi, że wydawnictwo mu zaufało. U normalnych ludzi budzi to poczucie wartości, że ktoś uważa ich za uczciwych, choć ich nie zna. Klienci też siebie za takich uważają, więc zapłacą i jeszcze będą bardziej zadowoleni z zakupów.

    4. Zauważmy, że to małe, religijne wydawnictwo, które nie prowadzi masowej sprzedaży na dużą skalę, gdzie klientem może być np. prawnik albo nieuczciwy nastolatek. Gdyby coś takiego wprowadził największy sklep w Polsce, to od razu a) wieść rozniosłaby się, b) wcześniej – po tygodniu działania – musieliby zamknąć sklep.

    5. Są uczciwi i wierzą, że ich klienci też, bo także są religijni – czyli gramy w tej samej drużynie i musimy mieć do siebie zaufanie.

  11. Tomek.Komercyjny

    Znam takich kilka przykładów z polskich sklepów internetowych.
    Zazwyczaj tylko stosowano takie metody płatności wobec znanych już ( z telefonu, kontaktu osobistego) Klientów. Takich z których z oczu dobrze patrzyło i była mała szansa na przekręt.

    Jako działanie wizerunkowe nie zalecam żadnemu sklepowi takich działań. Zaraz wywącha i wykorzysta sytuację ( czyt. okradnie) pozostałe 95% Klientów. Takie przypadki też znam.

  12. Bartek Juszczyk

    Ze współpracy z firmami niemieckimi wiem, że to standard – tam nie do pomyślenia jest ów brak opłaty (zresztą nawet gdyby nastąpił to penwie jedynie by wydłużył proces windykacji, kasa tak czy tak by dotarła).

    Niemniej jednak innym tematem jest z pewnością w istocie charakter książek i sklepu.

    Uczmy się od zachodu, plisssss

  13. cybek

    Myślę, że opisana sytuacja może wynikać z kiepskiego obiegu informacji w danym sklepie. Zamówienia wpadają do jednego systemu, przelewy do innego. Kojarzenie tych informacji często odbywa się ręcznie i bazuje na kwotach – łatwo o pomyłkę.

    BOK opowiada potem cuda żeby przerobić porażkę na sukces.

    … w uzasadnionych sytuacjach jednak kredyt zaufania ma sens :) Co innego zaufać stałemu klientowi, komuś z kim jest kontakt telefoniczny, emailowy, komuś z historią zakupów, znanych preferenacjach … itd. W sytuacji podbramkowej (prezent – potrzebny na gwałt! :) ) zaufanie może przynieść tylko korzyści.

    … spradziłem w praktyce

Komentarze z innych blogów

  1. Dzień Darmowej Dostawy nadchodzi! : WebAudit Blog

    […] sklepów, bo co stanie się, jeśli ludzie będą zamawiali drobiazgi po 2 złote? A może jednak warto zaufać klientom? Może faktycznie darmowa dostawa przekona do zamawiania w Internecie osoby, które […]

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML. Komentarze zawierające w podpisie słowa kluczowe mogą zostać potraktowane jako spam i usunięte.