Skocz do linków, Skocz do treści

Brak pomysłu na komercyjne wykorzystanie blogów?

20 sierpnia 2008 16:59. Autor: Robert Drózd. 8 komentarzy

Blogosfera rośnie. Przybywa nam blogów i jednocześnie rośnie presja na to, aby blogi wykorzystać komercyjnie.

Największym zwycięzcą na razie są po prostu duże serwisy blogowe. Onet promując blogi polityczne uczynił (pomimo mojego sceptycyzmu z roku 2006) genialny ruch. Pojawiają się tam postaci jaskrawe i kontrowersyjne: Korwin-Mikke, Wierzejski, Biedroń, Senyszyn. Każdy wpis to setki komentarzy. I odsłony, odsłony, odsłony. Reklamy, reklamy, reklamy. Nie wiem jak to jest w przypadku blogów polityków – czy jest tam jakiś podział przychodów. Nie sądzę – dla polityka liczy się jego ekspozycja, gdzie by taki Orzechowski mógł się pokazać jakby mu Onet zabrali?

Ale blogi „zwykłe” to już czysty zysk publikatora, z którego autor nic nie ma. Poza satysfakcją pozostaje jeszcze efekt PR-owy, trudny do zmierzenia. Mi się prowadzenie bloga opłaciło choćby ze względu na zlecenia, które otrzymuję dzięki poleceniu czytelników. Ale to też wyjście dla wybranych, mało który autor oferuje własne usługi.

Co pozostaje autorowi bloga?

Programy partnerskie czy reklama kontekstowa typu Adsense wystarczy co najwyżej na opłacenie hostingu i paru piw miesięcznie. Jeden dolar dziennie, o którym pisze Grzegorz Marczak z Antyweb jest chyba górną granicą. Tutaj po prostu potrzeba bardzo dużego ruchu, którego na blogach nie ma – chyba że się przygotuje blogi specjalnie pod Adsense, ale wtedy to już pytanie, czy piszemy bloga czy maszynkę do zarabiania.

Istnieje od jakiegoś czasu blog „Zarabianie na blogu”, którego autorem jest Krzysztof Lis. Stworzył sieć kilkunastu blogów i podaje co jakiś czas wartości miesięcznych zarobków – głównie przez programy partnerskie i linki sponsorowane. Na przykład w czerwcu zarobił 607 zł. W oczach społeczności związanej z programami partnerskimi Złotych Myśli uczyniło go to ekspertem, gdyż został zaproszony na seminarium uczestników tych programów.

Linklift.pl to jeden z programów sprzedaży linków sponsorowanych – dość popularny z tego powodu, że nie zamknął się przed blogami i ceny samych linków nie są groszowe, da się zarobić nie tylko na piwo, ale i na parę dobrych obiadów. Choć od paru miesięcy Linklift się psuje – wartości linków dla nowych polskich serwisów spadają do poziomu 7-15 złotych. Serwisy w języku niemieckim i angielskim nierzadko zarobić mogą i 300 złotych za jeden link – choć francuskie mają już ceny bliskie polskim.

Dobre pół roku temu pojawił się serwis, który miał to wszystko zmienić. Krytycy.pl miał sprzedawać wpisy sponsorowane na blogach należących do programu. Przyznaję, że pokładałem w nim duże oczekiwania, które spełnione nie zostały. Zaglądam tam rzadko, albo nie ma żadnej aktywnej kampanii, albo jest jakiś, jeśli można to określić SEO-zapychacz – napisać notkę ze słowami kluczowymi, z którą autor dostanie całe 20 złotych. Swoją drogą, nie będzie mógł ich wypłacić, bo minimalna kwota to 100 złotych. Zgadzam się z wpisem Marcina Jagodzińskiego z maja, że takie wykorzystanie jest bardzo mocną dewaluacją tego rodzaju narzędzia.

W ostatnich dwóch miesiącach zauważyłem jednak w Krytykach kilka pozytywnych ruchów. Po pierwsze oddzielono kampanie SEO i kampanie sponsorowane. Po drugie, zaczęły się pojawiać kampanie o trochę „normalniejszych” cenach, rzędu 50-100 złotych za artykuł.

Kolejny serwis dla blogerów: Yellowgreen.pl – trwające kilka tygodni zbieranie uczestników, wielkie oczekiwanie – i tak ze dwa miesiące temu dostaliśmy cennik, sposób obliczania wynagrodzenia za reklamy i propozycje umów. Bez rewelacji. Bloger za publikację reklam otrzyma sumę wprost proporcjonalną do liczby unikalnych czytelników jego bloga w danym miesiącu. Szczegółów oczywiście podać nie mogę.

Założeniem rozliczeń z YG jest to, że każdy UU warty jest tyle samo, nieważne, że ktoś bloga ma z popularnymi hasłami, na niego masę wejść z Google (i współczynnik odbić 85%) – czy też jest czytany dokładnie i ma grupę lojalnych czytelników.

Swoją drogą, VrooBlog czyli mój blog prywatny ma czasami znacznie więcej czytelników miesięcznie niż blog WebAudit, ale w 95% są to przypadkowe wejścia z Google. Linklift wycenił link na VrooBlogu 4x taniej niż tutaj i w sumie się z tym zgadzam.

Za co płacić?

Zadajmy sobie takie trochę głupie pytanie – kto właściwie mógłby chcieć płacić za cokolwiek blogerom? A jeśli już chciałby płacić, czy blogi obowiązują jakiekolwiek inne zasady niż „resztę internetu”?

Z jednej strony mamy blogi będące w zasadzie tematycznymi serwisami informacyjnymi, takie jak Antyweb czy Polygamia. Tutaj nie widzę powodu, dla którego traktowanie takich blogów przez świat reklamy miało być inne niż przy innych serwisach tematycznych.

Istotą bloga nie jest to, że jakieś anonimowe masy wchodzą z Googla i nabijają odsłony. Liczy się to, że czyta go pewna liczba osób, które są cenne dla reklamodawców. Szczególnie liczą się, tak myślę – blogi pojedynczych osób o uznanej marce, ekspertów z jakiejś dziedziny czy (mikro) celebrytów. Jeśli X napisze o produkcie Y, to chociaż nie ma 10000 odsłon dziennie, ci wszyscy, którzy powinni o produkcie przeczytać – przeczytają. Informacji uda się przebić przez szum, w którym zwykle giną notki prasowe. Tutaj pomysł Krytyków na artykuły sponsorowane sprawdza się, choć w przypadku ekspertów cena „sprzedania się” przekracza obecnie oferowane sto złotych.

A co jeśli chcemy publikować reklamy? Jak wycenić takiego bloga? Wydaje mi się, że najlepszą statystyką do określenia wielkości bloga będzie liczba unikalnych użytkowników powracających na serwis. To są ci czytelnicy, dla których marka i treść bloga ma znaczenie. To są ci, którzy traktują autora jako mniejszy lub większy autorytet. I za dostęp do nich reklamodawcy powinni płacić więcej.

Oczywiście użytkownicy nowi, wchodzący przypadkowo też się liczą – ale nie więcej niż na innych stronach. Dlatego też sensowny model wynagrodzenia za reklamy na blogu powinien wynikać z tych dwóch wartości.

Wniosków niewiele:

  • Reklama, która będzie wyceniana według odsłon może zdecydowanie wypaczać wartość bloga, tutaj wycenę należy określić znacznie wyżej niż by to zrobiły portale i opierać się na wydzieleniu tych bardziej wartościowych czytelników.
  • Jestem zdecydowanym zwolennikiem artykułów sponsorowanych, czy też testów produktów na blogach.

A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

Podobne artykuły:

Być może zainteresują Cię następujące artykuły:

Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.

Zostań fanem WebAudit na Facebooku.

Komentarze czytelników

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
  1. pwrzosin

    IMO w polskich realiach największa wartość bloga to nie dotarcie do odpowiedniego audytorium (bo to jest za małe, żeby być istotne), a właśnie SEO. Dlatego wydaje mi się, że model Krytyków jest całkiem dobry dla reklamodawców.

    Za to jako bloger bardzo bym się obawiał jakichkolwiek artykułów sponsorowanych. W wypadku bloga branżowego jaki prowadziłem (i jeszcze poprowadzę po wakacjach) zarówno popularny „sponsoring” w postaci banera jak i artykuły o „sponsorowanej” tematyce wydają mi się podważać zaufanie do autora. Najbezpieczniejsza jest chyba reklama kontekstowa.

    Moim zdaniem blog może służyć do zarabiania pośrednio – poprzez zwiększenie rozpoznawalności nazwiska i to jest jedyne rozsądne wykorzystanie go do zarabiania.

  2. Krzysztof Lis

    Jak słusznie napisałeś, jest wiele metod zarabiania na blogu, każda ma swoje zalety i wady. I każda powinna być stosowana w specyficznych okolicznościach.

    Programy partnerskie dają pewność, że reklamodawca płaci za skuteczność. Płaci za ruch wysokiej jakości, który przynosi mu konwersje. Bloger z kolei musi uważać, żeby polecając jakiś produkt robić to dlatego, że jest wart zakupu. Nie tylko dlatego, że dostaje za to pieniądze. Ryzykuje przecież swoją wiarygodność.

    Płacenie za napisanie artykułu czy przetestowanie produktu wydaje się pod tym względem stosunkowo neutralne. Zwłaszcza, gdy odbywa się za pośrednictwem niezależnej platformy. Krytycy.pl egzekwują tylko takie wymagania, jak odpowiedni link do strony reklamodawcy, liczba słów, tematyka bloga. Dzięki temu bloger nie dostaje pieniędzy za napisanie pozytywnej recenzji tylko za jej napisanie w ogóle. Jak czytelnicy to zrozumieją, nie ma ryzyka utraty wiarygodności.

    Wartość reklamowa bloga (stawka za wyświetlenie reklamy czy napisanie tekstu) powinna rzeczywiście uwzględniać jakość ruchu a nie tylko jego ilość. A to przecież można całkiem łatwo sprawdzić. Nie chodzi tu jednak tylko o liczbę powracających czytelników, raczej o to, czy czytelnik po wejściu na bloga znalazł te informacje, których szukał. Gorzej, że to może sprawdzać firma w rodzaju Google, która może porównać to, czego szuka czytelnik z czasem, który spędza na witrynach. Sam czas jest już dobrym wyznacznikiem tego, co czytelnik myśli o blogu i to można zmierzyć łatwo.

    Spory potencjał ma w sobie to, o czym napisałeś a czego ja jeszcze nie przetestowałem. Czyli zarabianie na wiedzy w sposób nie związany bezpośrednio z blogiem. Na przykład, przez zdobywanie zleceń. Albo napisanie ebooka, który później można sprzedawać, jako kompletne źródło wiedzy na dany temat.

  3. hazan

    SEO dla bloga może nie istnieć – wystarczą mechanizm zastosowane w większości skryptów blogowych. Moim zdaniem dobrze dopasowana reklama na blogach jest naprawdę skuteczna a klienci będą z niej zadowoleni i będą ją sukcesywnie przedłużać.

  4. Marcin Jagodziński

    jeszcze większym dewaluowaniem blogów jest publikowanie artykułów sponsorowanych. blogi oparte są o dwie wartości: to to, o czym autor pisze i o to, co autor pisze. są to dwie równie ważne wartości, sponsorowanie wpisów bije w tą pierwszą.

  5. Michał Michalik

    Witam,
    tu Michał z Brand New Media (dawni Krytycy). Napisałem dzisiaj wpis niejako w odpowiedzi na Twój tekst. Właśnie przygotowujemy się do odpalenia nowej platformy, następcy serwisu Krytycy.pl.

    Zapraszam tutaj: http://www.brandnewmedia.pl/

  6. domino00

    Moim zdaniem trzeba spokojnie poczekać, a pieniądze się pojawią. W dwóch modelach:
    – pierwszy sieć blogów (reklama zasięgowa), wtedy rzeczywiście każdy użytkownik jest „wart tyle samo”
    – drugi, reklama na blogach jakościowych, które nie publikują wpisów sponsorowanych i nie wykonują szpagatów SEO i innych

  7. Blog-IT

    Inną sprawą jest wyjście blogów z cienia i traktowanie ich jak zwykłych serwisów internetowych a nie gorzej i chyba ma ty wpływ stereotyp bloga pisany przez nastolatkę.

    Potencjalni reklamodawcy muszą zwrócić uwagę na blogi, a to właśnie robią krytycy i yellowgreen.

Komentarze z innych blogów

  1. Blogvertising.pl już wkótce!

    […] (Webaudit.pl) niemal proroczo podjął dzisiaj temat zarabiania na blogu. Proroczo, bo prace nad nowym serwisem Blogvertising.pl zbliżają się do końca. Chcielibyśmy […]

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML. Komentarze zawierające w podpisie słowa kluczowe mogą zostać potraktowane jako spam i usunięte.