Skocz do linków, Skocz do treści

Kansei 2007 – relacja

5 czerwca 2007 9:40. Autor: Robert Drózd. 4 komentarze

Kolejne dość udane Kansei za nami. Najpierw uwagi ogólne.

Z nieco mniejszym entuzjazmem podchodziłem do tegorocznej edycji, może dlatego – i to wrażenie potwierdził też kolega – że jednak co pierwszy raz, to pierwszy raz. :-) Rok temu sam fakt całodniowego seminarium na temat m.in. użyteczności był wystarczającym powodem, żeby się zachwycić.

Zamiast sześciu godzin w zeszłym roku, teraz mieliśmy już osiem. I to chyba maksimum tego, co może znieść uczestnik, pod koniec zdarzało mi się już lekko przysypiać. A może to wina coraz dawniej ukończonych studiów? Wracam do tematu. Organizacyjnie wypadło lepiej niż w 2006. Każdy miał po 30 minut, nie zdarzały się wielkie obsuwy, ciastek i napojów było w nadmiarze. Podobnie jak rok temu można było kupić efektownie opracowaną publikację ze wszystkimi wystąpieniami.

Ludzi niestety pojawiło się chyba mniej. Może odstraszyła „teoretyczna” część pierwsza, może długość seminarium, a może pogoda? Mniej było studentów. Na konferencję przyjechali jednak też słuchacze z innych miast, np. z Poznania.

Tym razem mieliśmy dwie części. Wielką zaletą pierwszej było to, że wreszcie dowiedzieliśmy się (mniej więcej), czym jest to kansei i jak mamy je umieszczać wśród innych pojęć. Druga to mydło i powidło o użyteczności.

Podobnie jak rok temu, krótkie recenzje wszystkich wystąpień.

Towards a common Approach in Kansei Engineering – A proposed model

Gość ze Szwecji, pan Simon Schütte jest autorem kilku prac na ten temat oraz współorganizatorem konferencji, która odbędzie się za 2 tygodnie w Helsingborgu. Okazuje się, że „Kansei engineering” nie oznacza zupełnie abstrakcyjnego terminu. Model, który opisywał Schütte jest już powszechnie używany „produkcyjnie” w różnych branżach. Podczas prezentacji obejrzeliśmy sposób odwzorowania naszych odczuć na tzw. „kansei words”, a następnie połączenie ich z innymi cechami produktu przy użyciu analizy statystycznej.

Warto zauważyć, że „Kansei” łapie się praktycznie pod „emotional design”, choć inne używane określenie to „affective engineering”.

Wabi sabi a kansei engineering. Perspektywa historyczna – doświadczenia polskie

Początek referatu, który słowo w słowo przeczytał ekspresyjny profesor z ASP:

Kiedy pada pytanie, co to jest wabi sabi, większość Japończyków potrząsa głową, długo waha się z odpowiedzią i mów, że bardzo trudno jest wytłumaczyć znaczenie tych dwóch wyrazów.

O tak. Bardzo trudno wytłumaczyć, co zobaczyliśmy. Rozumiem sens – wyjaśnić różne aspekty japońskiej kultury, ale chyba się to nie udało. Dla mnie były to urywane informacje o EXPO’92, o jakimś leksykonie komputerowym, z losowo wplecionym słowem „kansei”.

Straszny kontrast świata akademickiego i XXI wieku. Pomijając treść, teraz już się nie czyta referatu z kartki, naprawdę.

Kultura a użyteczność, czyli dlaczego Kansei powstało w Japonii?

Świetny wykład Marcina Charkiewicza z Telekomunikacji Polskiej. Szkoda, że ten wykład nie był pierwszy. Bo Schütte mówił o praktycznym modelu zastosowania Kansei, a Charkiewicz nam wyjaśnił, jakie jest miejsce Kansei wśród innych znaczeń. Otóż wg niego Kansei nie można uważać jedynie za „emotional usability”, bo z wielu cech użyteczności dzieli tylko jedną: satysfakcję użytkownika. Kansei nie wypowiada się na temat efektywności, łatwości nauki, wydajności, bezpieczeństwa itd.

Podstawowa różnica jest taka: Kansei nie bazuje na racjonalnych wskaźnikach, a na emocjach. Jeśli mottem użyteczności jest (za Nielsenem) „Nie słuchaj użytkowników”, mottem Kansei będzie „Przede wszystkim słuchaj”.

Dlaczego Kansei powstało w Japonii? Musimy zrozumieć japońskie poczucie estetyki, które każe poważnym biznesmenom nosić telefony w różowych obudowach. A czy da się Kansei wykorzystać poza Japonią? Da się. Jako przykład Charkiewicz podaje inne praktyki przeniesione stamtąd, jak TQM, Kaizen, 5S. Oczywiście nie można ich przenosić niewolniczo. Kaizen świetnie wpisze się w nurt „new usability”, który łączy tradycyjne badania użyteczności z narzędziami marketingu i badań konsumenckich.

Nowe trendy w interfejsach web

Z pozoru wykład Maćka Borówki był dosyć banalny, bo przedstawiał ostatnie nowości spod znaku „Web 2.0”.

Jednak wartością dodaną, o której rzadko się mówi, były propozycje zastosowania tych pomysłów w budowie intranetów. I to one wywołały gwałtowną polemikę z sali. Czy to dobrze, jeśli pracownicy mogą obejrzeć prognozę pogody na intranecie? Czy to dobrze, jeśli mogą zamieszczać „blipowe” komunikaty o tym co akurat robią, czy są w dobrym nastroju, jakie korki były dzisiaj na Łazienkowskiej? Autor prezentacji uważał, że takie drobiazgi pozwolą im poczuć się dobrze w intranecie i łatwiej wykonywać standardowe zadania, które tam muszą robić.

W zasadzie się z tym zgadzam. Najgorszy jest intranet, którego interfejs nie różni się od innych narzędzi zarządzania. Jeśli mamy możliwość poprawienia więzi między pracownikami, skorzystajmy z niej. Oczywiście nie można przesadzić, bo ludzie mają pracować, a nie wymieniać się plotkami.

Wskaźniki aktywności wzrokowej w analizie przetwarzania przeduwagowego w procesach interakcyjnych

Przetwarzanie przeduwagowe, to wszystko co zauważamy jeszcze przed dojściem obrazu do świadomości.

Na przykład, widzimy planszę złożoną z różnokolorowych figur. Dostajemy polecenie: znajdź żółty kwadrat. Najpierw jak się okazuje zauważamy kolor, dopiero potem myślimy o poszukiwaniu figury. Prezentację przygotowali ludzie z Politechniki Wrocławskiej, ci sami, którzy rok temu opowiadali o eyetrackerach. Te badania również wykorzystały to urządzenie. Niestety, jedyny wniosek jaki zapamiętałem jest taki, że badania przetwarzania przeduwagowego są w powijakach, w zasadzie nie wiadomo, czy ono istnieje, a wyników badania nie można uogólniać. Tyle.

Zastosowanie testu Kruga w testowaniu prototypowym obcojęzycznych stron WWW

Ta sama ekipa z Politechniki Wrocławskiej przeprowadziła badanie nawigacji rosyjskojęzycznej strony www, przez osoby, które… nie znały rosyjskiego języka i alfabetu. Próbowano potwierdzić przydatność tzw. testu Steve’a Kruga. Proponuje on zadawanie pytań, na które odpowiedź powinna znaleźć się w stałych elementach witryny: logo i nazwa strony (czyli „co to za serwis”), główne kategorie („co można zrobić?”), nawigacja lokalna („co można tutaj zrobić?”), aktualne położenie, wyszukiwarka, itd.

Co się okazało? Logo wszyscy rozpoznali, główne kategorie i wyszukiwarkę również, problemy były z nazwą i nawigacją lokalną – średnio 3-4 elementy na 6. Mężczyźni spisali się nieco lepiej. I co z tego wynika? Ano niewiele. Wyniki to ja mogłem podać popatrzywszy na interfejs, bez konieczności jakiegokolwiek badania. ;-)

Po pierwsze, w takich przypadkach wielkie znaczenie ma kontekst badania. Nie ma sensu poszukiwać nawigacji lokalnej, jeśli nie wiem do czego mogę jej użyć. To, że badanemu pokażemy wydruk ekranu (a tak odbywało się badanie) – i powie gdzie jest jakiś element, nie znaczy, że będzie umiał z serwisu skorzystać.

Po drugie, jak również zauważył ktoś z sali (zdaje się że przedstawiciel eyetracking.pl), to nie był wcale test Kruga. Pytania z „Don’t Make Me Think” dotyczą dwóch etapów: identyfikacji elementu oraz zrozumienia jego znaczenia. Nie jest istotne to, że wiemy gdzie jest logo czy nazwa strony – ale to, że wiemy na ich podstawie, jaka to jest strona. Uczestnicy badania owszem – rozpoznali standardowe elementy, ale i tak ich nie zrozumieli. W efekcie ich wiedza nie zwiększyła się ani odrobinę.

Ciekawe byłoby pójście dalej: kazać tym ludziom, nieznającym rosyjskiego, coś w serwisie zrobić! Były takie badania Amerykanów na stronach chińskich i arabskich.

Integracja technik użyteczności i technik inżynierii oprogramowania w projekcie informatycznym

Użyteczność i inżynieria oprogramowania to często dwa światy. Różni je między innymi historia, podstawy teoretyczne, stosowane narzędzia. Jak można je pogodzić? Mógł to być bardzo ciekawy temat, wyszła usypiająca, akademicka przeciętność. Autorzy z Politechniki Gdańskiej przebadali za pomocą ankiet kilkanaście pomorskich firm. Pytano o najczęściej używane techniki użyteczności.

Słuchając, wydawało mi się (może to ze względu na wspomniane przysypianie), że żyjemy w idealnym świecie, gdzie większość firm informatycznych stosuje te techniki! Bo według tych ankiet, powszechne są testy z udziałem użytkowników, analiza zadań, prototypowanie… Oczywiście da się to łatwo wyjaśnić, np. „analiza zadań” to pojęcie tak szerokie, że każdy będzie rozumiał co innego. Stosuje technikę? Jasne, że stosuje.

To zresztą trochę jak z ankietami na moim osiedlu niedawno, dzieci z gimnazjum chodziły dwójkami i wszystkich mieszkańców pytały, czy segregują śmieci. Wyszło z 50% na tak, problem, że u nas NIE było wtedy pojemników do segregacji śmieci.

User Experience w zero-budżetowych stronach internetowych

Lekkie nieporozumienie. Był to wykład poruszający raczej podstawy projektowania z użyciem różnych narzędzi: statystyki, analiza konkurencji, wywiady, testy. Z wykładu, jak i wypowiedzi autorów: Szymona Błaszczyka i Krzysztofa Urbańskiego wynikało, że miał być on przeznaczony dla małych zespołów studenckich, które projektują serwisy dla małych firm, nie mają dużego budżetu i chcą zachować jakość produktu. Pierwsze, burzliwe reakcje publiczności przypomniały, że jednak na sali są praktycy z dziedziny projektowania i upraszczanie przekazu nie jest potrzebne.

Ale nawet w konwencji przyjętej przez autorów, ja ich prezentacji nie zrozumiałem. Fajnie jest polecać testy, sortowanie kart, czy inne takie metody. Czy jednak naprawdę są one takie zerobudżetowe? No dobrze, przy odrobinie pomysłowości, rekrutacji kolegów ze studiów, da się oczywiście to przeprowadzić. Ale pytanie: czy klient, którego stać wyłącznie na „budżetową stronę” jest w stanie za to dodatkowo zapłacić? Nie. Wychodzi więc, że tacy studenci zapłacą za takie techniki swoim czasem. Jeśli dla dobra edukacji własnej – brawo. Jeśli dla dobra klienta – sprawa będzie dyskusyjna.

Kolejna sprawa – absurdem było krytykowanie przez autorów modelu „tworzyć – audytować – tworzyć – audytować”, któremu przeciwstawiali złożony proces projektowania i analizy. Po pierwsze, mała firma pomyśli o audycie jako ostatniej rzeczy, którą może robić. Przeciwnie: całościowe audyty, czy inspekcje są przydatne właśnie przy takim pełnym procesie, nie można założyć, że oto zrobiliśmy projekt, teraz go wdrażamy i tyle.

Badanie Card Sorting na przykładzie tworzenia nawigacji dla Polskiej Organizacji Turystycznej

Podobna prezentacja, choć w innym składzie i dotycząca innego przypadku była rok temu. Szkoda, że koledzy z Uselab nie przedstawili tym razem czegoś nowszego. A wiem, że mają co pokazać. :-)

Znaczenie barwy w interfejsie użytkownika

Trochę skrótowo, ale całkiem informacyjnie o zastosowaniu kolorów. Marcin Wichrowski przedstawił też parę przydatnych narzędzi do analizy. Może podam linki dla tych, którzy nie mają publikacji.

Narzędzia do tworzenia palety kolorów: Adobe Kuler, Unsafe Color Match, Web Color Visualizer, Color Palette Generator (tworzy palety kolorów z danego obrazka).

Badanie percepcji barw: Fujitsu Color Doctor (na stronie też inne narzędzia), Accessibility Color Wheel.

Podsumowanie

Było parę prezentacji wciągających i bogatych merytorycznie, było trochę przeciętnych i nieporozumień. Czasami dyskusje wyszły ciekawiej niż prezentacje, szkoda, że brakowało na nie czasu. W przyszłości wolałbym jednak, aby wystąpień było trochę mniej, za to więcej możliwości pytań. Dobrze by też było, gdyby teksty prezentacji i referatów pojawiły się na stronie – konferencja powinna służyć popularyzacji dziedziny, a nie sprzedaży publikacji…

Mimo różnego poziomu, bardzo dobrze, że taka konferencja jest. Brawo dla organizatorów za chęć kontynuacji. Jest pomysł, aby jeszcze w tym roku odbyło się inne takie spotkanie, chyba też na PJWSTK. Na pewno się na nim pojawię.

Z ogłoszeń branżowych: Tomek Karwatka poprosił, aby przypomnieć o kolejnej edycji Grill IT. Warto się wybrać, jeśli ktoś będzie w okolicach Wrocławia, choćby ze względu na prezentację Arkadiusza Osiaka z Money.pl – na ostatnim Bootstrapie dowiedzieliśmy się sporo o kulisach polskiego „web 1.0” lat 90…

Podobne artykuły:

Być może zainteresują Cię następujące artykuły:

Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.

Zostań fanem WebAudit na Facebooku.

Komentarze czytelników

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
  1. Robert Drózd

    Jeszcze dodam, że relacje ZNACZNIE BARDZIEJ krytyczne pojawiły się na forum Webesteem:

    http://forum.webesteem.pl/viewtopic.php?p=107537

  2. Mikołaj

    Przeczytałem Twoją relację oraz wątek z Webesteem i widzę, że pojawianie się na Kansei nie ma większego sensu. Przez 8h można więcej dowiedzieć się z blogów i serwisów tematycznych, w dodatku w oparciu o konkretne dane, a nie o teoretyzowanie.
    Relacje o tej „zerobudżetówce” mówią mi, że to jakieś kompletne oderwanie od rzeczywistości. Mali klienci najczęściej nie mają kasy na naprawdę porządny i projektowany z wszelkimi szykanami serwis WWW. Mając budżet na poziomie ~2000 PLN (jakże częsta sytuacja) muszą zadowalać się projektem minimalistycznym. Przy tworzeniu takiego projektu nikt nie będzie robił żadnych badań, bo klient za to nie zapłaci, a poświęcanie własnego czasu jest dobre dla hobbystów, którzy nie muszą utrzymywać siebie i swojej firmy z takich projektów.
    W takich przypadkach klient może jedynie liczyć na łut szczęścia. Jeśli trafi do fachowca, to on wspomniane „badania” zrobi sam w oparciu o własne doświadczenie. Jeśli klient będzie miał pecha, to trafi na „zespół studentów robiących badania”.
    Pomijam już fakt, że te polecane metody (karty, testy etc.) w 95% przypadków nie mają najmniejszego sensu, bo wyzwania stojące przed projektującymi serwis dla małej firmy mającej 15 produktów na krzyż nie są aż tak wielkie, żeby trzeba było to wszystko robić. Jeśli ów serwis robi ktoś z doświadczeniem, to takie badania nie wniosą absolutnie niczego do produktu końcowego. Będą jedynie wyciąganiem kasy od klienta — czego rzecz jasna nie pochwalam.

Komentarze z innych blogów

  1. WebAudit Blog » Po trzecim Kansei

    […] 6 prezentacji na temat praktyki tworzenia interfejsów. Prezentacji ciekawszych nieco niż rok temu. Tym razem nie było ewidentnych wpadek, podczas których przysypialiśmy i pytaliśmy, co ci […]

  2. Kansei 2009 - relacja i parę notatek : WebAudit Blog

    […] 14 prezentacji, z których kilka spokojnie można było wyrzucić. Podobnie jak 2 lata temu mieliśmy na przykład naukowców z ASP czytających z kartki. To środowisko chyba […]

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML. Komentarze zawierające w podpisie słowa kluczowe mogą zostać potraktowane jako spam i usunięte.