Skocz do linków, Skocz do treści

Czy naprawdę jest tak źle?

11 grudnia 2006 15:27. Autor: Robert Drózd. 10 komentarzy

Świat obiegła wiadomość o badaniu dostępności stron www, z którego raport ogłosiła firma Nomensa. Audyt został zlecony przez ONZ. Jego wyniki są – z pozoru – zatrważające:

  • 98% serwisów nie jest zgodnych z zasadami W3C pod względem poprawności kodu HTML/XHTML.
  • 93% – nie oferuje treści alternatywnej dla osób mających problemy ze wzrokiem.
  • 89% – ma źle określoną strukturę dokumentu.

I tak dalej. Główna teza raportu jest taka, że tylko 3% zbadanych witryn spełnia minimalne wymogi WCAG. Marketingowe przesłanie jest jasne i z tego jestem nawet zadowolony, bo medialna nośność tematu pomaga wszystkim, którzy zajmują się audytem.

Ale czy naprawdę jest tak źle? Bo weźmy te 93% które nie przestrzegają zasady treści alternatywnej. Chodzi o serwisy, gdzie w ogóle nie było tekstu alternatywnego? No nie, właściwie wszystkie jakiś mają. Czy może takie, gdzie w paru miejscach zaledwie brakowało altów, albo w których zapomniano wstawić tzw. „null alt”? Czy może badano nie tylko dostępność grafiki, ale i multimediów? Nie wiemy, firma nie zdradziła sposobu przeprowadzenia badania.

Podobnie z tymi 98%, które nie spełniają standardów kodu. Chodzi zapewne o wszystkie serwisy, których walidacja kończy się błędem; bez wnikania czy to były dwa błędy czy dwieście. A przecież to jest różnica i spora.

Dostępność, choć jej zasady są dość dobrze zdefiniowane (wiemy co jest dostępne i w jakiej sytuacji), nie ma natury zerojedynkowej. Każdy element jest dostępny dla pewnej (zwykle przeważającej) grupy osób, a niedostępny dla całej reszty. Jest jeszcze „szara strefa”, która obejmuje elementy, które są jakoś dostępne, ale mogłyby być lepiej. Spotykam na przykład osoby niewidome wypowiadające się na forach opartych o PHPBB (który to system jest niezgodny z niczym). Jak taką szarą strefę oceniać?

Od ogólnoświatowego, wysokobudżetowego badania oczekiwałbym oceny: dla ilu procent społeczeństwa dana witryna jest niedostępna. 10%? 1%? 0,5% 0,01%? I dla kogo konkretnie! Potem można wyciągać średnie i z tych średnich wnioski, że dla niewidomych niedostępne jest średnio 24% serwisów, dla niesłyszących 13%, dla starszych wiekiem (i wzrokiem) 26% i tak dalej. Oczywiście tutaj też konieczne są pewne uproszczenia, jak określenie granicy niedostępności – np. niemożność realizacji konkretnego zadania.

Trzymanie się tylko tego, czy strona spełnia jakieś standardy czy nie, doprowadza czasami do zabawnych sytuacji. Parę miesięcy temu ktoś wysłał na listę Web Usability link do polskiej strony o czytnikach ekranowych: www.screenreaders.pl. Natychmiast pojawiły się głosy: czy to jakiś żart? strona o screenreaderach, oparta na ramkach i która się nie waliduje? A tymczasem jej autorami są … użytkownicy tych urządzeń, czyli prawdopodobnie osoby niewidome! A korzystanie z ramek pod JAWS-em jest dosyć wygodne, pozwala bowiem na łatwy i szybki dostęp do nawigacji i innych części danej strony.

Ale słusznie zauważył na tej samej liście ethanak:

serwis jest może dobry dla niewidomych ale dla mnie średnio czytelny.

Myślę, że w ramach wyrafinowanej zemsty niewidomi mogliby tworzyć serwisy z czarną czcionką na czarnym tle. Dla nich – całkowicie dostępne. :-)

Podobne artykuły:

Być może zainteresują Cię następujące artykuły:

Zapisz się na kanał RSS bloga i dołącz do ponad 1500 czytelników RSS.

Zostań fanem WebAudit na Facebooku.

Komentarze czytelników

Śledź komentarze do tego artykułu: format RSS
  1. MiMaS

    Trochę na marginesie, a propos koncówki wpisu — takie szczególnie zabawne to to wcale nie jest. Problem dostępności stron nie dotyczy wyłącznie osób niepełnosprawnych w sensie fizycznym, a już na pewno nie tylko niewidomych. Podkreślalbym to mocno na każdym kroku i niekoniecznie w konwencji zabawnych anegdot, tylko jako Bardzo Ważną Sprawę.

    Nie jest prawdą, że jeśli niewidomy zrobi stronę na ramkach to „widocznie tak wolno, bo przecież on sam … bla bla bla”. Strona http://www.screenreaders.pl nie jest dostępna bez względu na to, kto jest jej autorem! Fakt, że jemu samemu jest tak wygodnie bo używa JAWS-a jest takim samym rasizmem jak napis „zoptymalizowane dla Internet Explorera, 1024×768”. Mnie to np. w ogóle nie śmieszy :-/

  2. Robert Drózd

    No ja wiem, że zabawne to nie jest i całkowicie podpisuję się pod Twoim komentarzem…

    Z calym szacunkiem dla niewidomych, ale kto wie czy nie większym problemem społecznym dostępności jest niedostępność tekstu wielu stron dla milionów ludzi takich jak ja, z trochę słabszym wzrokiem i kontrastem ustawionym do połowy. Zauważam z niepokojem, że coraz częściej muszę korzystać z bookmarkletów „zap styles” i „zap colors”, bo autor szablonu jakiegoś bloga lubi żeby było miniaturowo i ciemno na ciemnym.

  3. cm

    Ten fragment o niewidomych trochę niesmaczny.

  4. m

    Brawo za ostatni akapit i brawo dla cytowanego ethanaka !
    Czemu niby internet ma byc dostepny, a papierowe gazety moga sobie byc jakie chcą ? Czemu o nie nikt sie nie rzuca ? Fonty male, kolory nie-takie.. Do cholery, nie moge sobie zaprojektowac strony takiej jaka MI sie podoba ?
    Dlaczego wszyscy stawiaja reguły ponad wrazeniami estetycznymi ?
    Mowie: strona ma byc dostepna i JEDNOCZESNIE ma byc estetyczna !

  5. Michał Stempień

    Nie popadajmy w skrajność.

    Gazeta ma określoną formę, która jest odpowiednia dla miażdżącej większości kupujących. Natomiast forma prezentacji treści na stronach internetowych może się zmieniać w zależności od urządzenia / oprogramowania / preferencji użytkownika.

    Wymaga to oczywiście większego nakładu pracy niż przygotowanie strony tylko pod swoim kątem, ale tak być powinno.

    Jeśli papier na którym drukowana jest gazeta umożliwiałby poprawienie kontrastu, zwiększenie czcionki, zniesienie kolumn, zamianę czcionki na Braille’a z uwypukleniem powierzchni itd. to pewnie tak wyglądałaby większość gazet.

    No i dostępna strona wcale nie musi być brzydka!

  6. m

    Zwiększyć czcionkę to chyba zawsze można ? :) (na jej zmniejszenie technologia druku i papier mogą już nie pozwolić, ale z jej powiększeniem nie powinno chyba być problemu..tak mi się wydaje ?)

    „(…) odpowiednia dla miażdżącej większości kupujących. ” – idąc tym tokiem rozumowania, to strony internetowe też dla MIAŻDŻĄCEJ WIĘKSZOŚCI internautów SĄ W PORZĄDKU. A ci dla których nie są, bo np. font jest za mały, albo kolory złe ? Ci mogą (teoretycznie przynajmniej, tj. jeśli strona prawidłowo wykonana jest) we własnym zakresie rozmiar tekstu sobie powiększyć, a nawet kolory zmienić własnego arkusza stylów używając.

    Przesadziłam oczywiście mówiąc, że WSZYSCY stawiają reguły ponad efektem, niestety wiele osób tak robi i sama takie znam, i to nie tylko jeśli o tworzenie stron www chodzi, ale też reguły i końcowe efekty w innych dziedzinach.

  7. Michał Stempień

    Powiększenie czcionki w gazecie spowoduje zwiększenie ilości materiałów potrzebnych do jej wyrobu, a co za tym idzie – jej ceny. Najwidoczniej ilość klientów pozyskanych dzięki zwiększeniu czcionki jest mniejsza niż ilość klientów straconych przez podwyższenie ceny.

    Przy produkcji stron także musimy patrzeć na budżet i dostosować się do niego. Dlatego też nie napisałem, że musimy zawsze robić super-dostępne strony, tylko, że powinniśmy się starać. Tutaj koszty poniesione na zwiększenie dostępności mogą tylko zwiększyć liczbę naszych odbiorców, a tego przecież chce każdy.

    Czasami nie trzeba dużo: przyciemnić tekst lub rozjaśnić tło, określić czcionkę w wartościach relatywnych dla IE… Nikt nie każe Ci robić stron jak Nielsen.

    Nie chcesz tego robić dla innych? Miej ich w d… jak chcesz. Ale może podejdź do tematu bardziej egoistycznie – pomyśl o przyszłości, o swoim wizerunku, ilości odbiorców swojej strony.

    Wyobraź sobie producenta samochodów, który paręnaście lat temu postanowił nie wprowadzać wspomagania układu kierowania – bo po co? Przecież większość użytkowników samochodów to silni mężczyźni, a tym trochę wysiłku nie zaszkodzi, zresztą wtedy wspomaganie to był luksus.

    Wyobrażasz sobie jego pozycję na rynku teraz?

  8. m

    Jasne, zdaje sobie sprawe ze zwiekszenie fonta w gazecie zwiekszyloby jej objetosc a tym samym i cene. Ale bylaby bardziej dostepna :D

    A co do stron www, to nie miałam na myśli serwisów firmowych, lecz strony prywatne. Może nie zależy mi na liczbie moich odbiorców, wręcz przeciwnie – może chcę by była to stronka tylko dla wybrańców ? ;)
    Jeśli chodzi o serwisy firmowe, to oczywiste że firma powinna dbać o opinię i starać się by serwis był dostępny.

    Jak pisałam już w pierwszmy poście – najlepiej jeśli strona jest dostępna i ładna. Niestety są ludzie, którzy robią strony idealne technicznie, ale straszące internautów wyglądem. O to mi chodzi i to mnie denerwuje.

  9. Michał Gancarski

    To, że w przypadku czasopism nikt nie ma problemów z tym, że dla kogoś nie są one „dostępne” nie usprawiedliwia podobnej praktyki w przypadku serwisów internetowych. Medium papierowe ma takie ograniczenia jakie ma. Nie dotyczą one jednak Internetu. Tutaj można być elastycznym, a jednocześnie osiągać swoje cele. To właśnie jedna z zalet Internetu – możliwość manipulacji wyglądem bez zmiany treści.

  10. Tadeusz Rogowski

    Jako twórca screenreaders napiszę tyle
    proszę zapoznać się z nową odsłoną strony
    tzw. zemstą niewidomych. :)

Zostaw komentarz

W komentarzu można (choć nie trzeba) używać podstawowych znaczników XHTML. Komentarze zawierające w podpisie słowa kluczowe mogą zostać potraktowane jako spam i usunięte.